Sztuka "Suma małych marzeń" zaczęła się od intrygującego spaceru aktorów wokół Małego Rynku. Białe postaci niespodziewanie wyłoniły się z tłumu przechodniów pchając szpitalne łóżko w stronę kameralnej sceny sąsiadującej z gigantycznym krzesłem. Spektakl, tworzyły dwie grupy aktorów. Aktorzy Teatru Figur ograniczali do minimum kwestie mówione. Aktorzy-muzycy z grupy Panopticum grając na trzech instrumentach: gitarze basowej (Marcin Nenko), perkusji (Bolek Pająk) i saksofonie (Jędrzej Łagodziński) wprowadzali muzyczny dialog do niemego kina gestów i ruchu. Muzycy, ściśle zintegrowani z całościową scenografią spektaklu poprzez strój, pełnili rolę nie tyle akompaniatorów, co suflerów podpowiadających aktorom odpowiedni ruch. Tematyka sztuki oscylowała wokół problemów osobowościowych - umiejętnego koegzystowania ze słabościami i transformowania tych słabości w zalety. Struktura spektaklu przypominała wizyty na planetach odwiedzanych przez Małego Księcia lub sceny migające za oknem sunącego pociągu. Spójna układanka scen o zawiłościach ludzkiej natury z pięknym przesłaniem. Prosta gramatyka ruchu i barw w połączeniu z intrygującymi dźwiękami Panopticum stworzyła imponującą całość i odpowiedziała na domyślne pytanie przewijające się w każdej scenie: Czy warto poddawać się swoich słabościom?