Według obowiązujących zasad interpunkcji, po słowie "Naród" na pomniku Mickiewicza nie powinno być kropki. Potwierdziła to Rada Języka Polskiego. Sporny znak jednak na monumencie zostanie. Pełniąca obowiązki wojewódzkiej konserwator zabytków Dominika Długosz cofnęła zgodę na usunięcie znaku. Dlaczego? Kiedy stawiano pomnik Adama Mickiewicza, wykuta inskrypcja kończyła się kropką - podaje krakowska "Wyborcza". Jak czytamy, wątpliwości konserwator wzbudzał także fakt, że korekta tego błędu mogłaby pociągnąć za sobą chęć poprawy innych zapisów, które dziś uznajemy za niepoprawne. Skąd się wzięło zamieszanie wokół krakowskiej kropki? Błąd zauważył prof. Jan Miodek. - Tak bardzo go ta kropka bolała, że opowiedział o niej młodzieży na wykładzie - tłumaczył portalowi wyborcza.pl Marek Wasiak z fundacji "Zawsze Warto", która starała się o usunięcie problematycznego znaku. Niedługo potem młodzież manifestowała pod pomnikiem z transparentami: "Kropki na biedronki". Teraz jednak "walcząca z kropką" fundacja odpuszcza. Zdaniem językoznawców, słusznie. Jak powiedział Radiu Kraków dr Artur Czesak, "Tutaj 'Naród' to tak jakby podpis pod listem. Wtedy kropki nie stawiamy. Wówczas jednak uważano, że kropką należy zamknąć każdą myśl, w tym taki równoważnik zdania. Może trzeba to uszanować?". Zaś cytowany przez "Wyborczą" prof. Jerzy Bralczyk zauważa, że kropka jest elementem tradycji i stanowi z pomnikiem całość. "Myślę, że wykutą na pomniku kropkę możemy rozumieć także jako swego rodzaju dosadność. To naród postawił poecie monument. I kropka!" - kwituje.