Po słynnym w krakowskich kręgach artystycznych barze pozostał kadłub sąsiedniej kamienicy z blizną po "Barcelonie". 25 czerwca 2012 r. na chropowatej cerze budynku przy skrzyżowaniu ulic Straszewskiego i Piłsudskiego wytatuowano wielkie słowa. Za tym projektem, ciekawie zresztą ingerującym we wspomnienia o osobliwej "Twierdzy Myśli Intelektualnej", stoi Bartolomeo Koczenasz. A wszystko zostało zrealizowane w ramach Grolsch ArtBoom Festival. "Dla studentów mieszkających w DS Żaczek, wędrujących ulicą Manifestu Lipcowego, był to przystanek na piwo po drodze na wódkę do Żyda. Dla całej reszty było to miejsce wymiany zdań, pomysłów i poglądów. Spotykali się tu studenci prawa, poeci, malarze i cała reszta szeroko rozumianego kręgu krakowskich artystów. Byli wśród nich m.in. Antoni Potoczek, Adam Ziemianin, Bronisław Maj, Jerzy Gizella, Jan Pieszczachowicz, Krzysztof Krcha, Andrzej Warzecha czy Redaktor Czubała" - czytamy na stronie designattack.pl. We wspomnieniach Ziemianina Barcelona pozostaje żywym miejscem odwiedzanym przez tych, którzy mieli "radosne paszporty do młodości". Wygląda to tak: "Obudziłem się nagle w Barcelonie Pan Jasio nerwowo roznosił piwo Jak zwykle nie wydając reszty Galaretka wieprzowa z octem Trzęsła się ze strachu tym mocniej Że przy drugim stoliku Pod oknem usiadł donosiciel Siedziałem z Wojtkiem Bellonem Który wciąż chciał wyjechać z Barcelony Marzyły mu się góry wiecznie żywe Gdzie bliżej do nieba Ale coś go trzymało przy piwie Potem przyszedł Andrzej Ze Zbyszkiem i Jurkiem Gizellą Uśmiechali się stypendialnie Wtedy jeszcze mieliśmy paszporty do młodości takie radosne" A kim jest sam Bartolomeo Koczenasz? Artystą, fotografem, filozofem. Działaczem na rzecz uśmiechu, twórcą projektu Smiley Planet i Pierwszego Światowego Dnia Uśmiechu w Krakowie. Brzmi to może zagadkowo, ale warto zobaczyć zdjęcia, które robi (jedno załączam powyżej). W Krakowie mieszka, kształci się, tworzy i uczy Jogi Uśmiechu. Źródła: Bartolomeo Koczenasz - strona artysty Nowe artboomowe murale w Krakowie ...i to się nadaje do prasy...