Przeciwko tym planom protestują Brytyjczycy, obawiający się, iż image Bonda będzie zmierzał tym samym w niezbyt ciekawym kierunku i agent 007 zacznie przypominać rapującego gangstera. Do grona osób niezadowolonych z rewolucyjnych planów Hollywood należą między innymi producentka Barbara Broccoli oraz sam Pierce Brosnan, odtwórca roli Bonda w trzech filmach o przygodach agenta. Nie chcą oni, by legendarny bohater zaczął przypominać kolejnego wielkomiejskiego stróża porządku, jakich setki pojawiają się w amerykańskich produkcjach. Natomiast na fotelu reżysera najchętniej widzieliby Michaela Apteda, twórcę ostatniego filmu o Jamesie Bondzie, obrazu. "Wydaje się nam, że film odniósłby większy sukces, także kasowy, gdybyśmy wreszcie trochę osłabili brytyjskość Bonda i dodali mu kilka cech typowo amerykańskich" - tłumaczą swoje zamierzenia amerykańscy realizatorzy z wytwórni MGM. - Zdajemy sobie sprawę z wpływu takich decyzji na przyszły wizerunek 007, ale jeżeli nie wprowadzimy trochę nowości do tych opowieść, to za jakiś czas Bond będzie tylko lokalną atrakcją - dodają Amerykanie. Takie stwierdzenia oburzają Brytyjczyków. - Cały urok filmów o Bondzie polega na tym, iż były one zawsze tak bardzo brytyjskie. I właśnie na tym zbudowano ich sukces - tłumaczy Lewis Gilbert, reżyser wczesnych filmów o 007. Ciekawe, kiedy obie strony dojdą do porozumienia i uzgodnią wizerunek 007 w filmie "Bond 20". W związku z konfliktem pojawiły się nawet pogłoski, że z roli może zrezygnować Pierce Brosnan. Jeśli do tego dojdzie, jego miejsce chętnie zająłby Clive Owen, młody brytyjski aktor, który zyskał uznanie swoją rolą w filmie "Croupier" Mike'a Hodgesa, a ostatnio pojawił się na planie "Tożsamości Bourne'a", obok Matta Damona oraz w najnowszym obrazie Roberta Altmana, "Gosford Park". Owen wyznał ostatnio, iż rozważa wcielenie się w kolejnego Jamesa Bonda bardzo poważnie. - To byłoby wspaniałe przeżycie. Trzeba przyznać, że cykl o Bondzie cały czas jest piekielnie dobry - powiedział aktor w wywiadzie dla dziennika "Sunday Times". Nie wiadomo, co o jego marzeniach sądzą producenci serii.