Początkowo fundacja wnioskowała o 1,5 mln zł na Och-Teatr i Teatr Polonia. Wniosek został odrzucony. Po odwołaniu resort przyznał fundacji 150 tys. złotych.Zdaniem aktorki, taka decyzja ministerstwa to odwet za jej krytykę rządów Prawa i Sprawiedliwości. W niedawnym wywiadzie dla "Gazety Polskiej Codziennie" minister Gliński wyjaśnił jednak: "Nie jestem przekonany, czy system, w którym ktoś zakłada prywatny teatr i opiera go w dużej mierze na środkach publicznych, jest systemem właściwym - a jeśli tak, to w takim razie i inne prywatne instytucje powinny mieć równy dostęp do środków publicznych". Słowa o "prywatny teatrze" bardzo poruszyły Krystynę Jandę. W dzisiejszym wpisie na swoim profilu w portalu społecznościowym Facebook odpowiedziała ministrowi (pisownia oryginalna): "Panie ministrze, to NIE SĄ MOJE PRYWATNE TEATRY. W sensie formalnym to są TEATRY FUNDACJI i państwa. Fundacji założonej 11 lat temu. FUNDACJI KRYSTYNY JANDY NA RZECZ KULTURY mającej jako cel statutowy prowadzenie dwóch teatrów warszawskich Teatru Polonia i Och-Teatru oraz propagowanie i upowszechnianie kultury. Czyli - zysków nie biorę do kieszeni. (przepraszam za ten zwrot, ale nie wiem jak to mogę wyraźniej nazwać, żeby wytłumaczyć) WSZYSTKIE ZAROBIONE PIENIĄDZE IDĄ NA CELE STATUTOWE! (produkcje spektakli, remonty, zakup sprzętu, koszty stałe)". Aktorka zauważyła też, że przez 11 lat działalności tylko 10 proc. budżetu fundacji pochodziło ze środków publicznych. "Gdybym dziś podjęła decyzję o zamknięciu Fundacji, według prawa jakie obowiązuje, muszę przekazać cały jej majątek innej fundacji o podobnych celach statutowych lub teatrowi państwowemu, natomiast wszystkie zobowiązania fundacji na które fundacji byłoby nie stać, zapłacić z własnych PRYWATNYCH pieniędzy. I w tym sensie jest to MOJA FUNDACJA i MOJE PRYWATNE TEATRY. Są PRYWATNE tylko jeśli chodzi o ryzyko i zobowiązania. Takiej odpowiedzialności i ryzyka nie ponosi żaden z dyrektorów państwowych instytucji kultury" - kończy swoją odpowiedź Janda.