Malowidła Brunona Schulza były w bardzo złym stanie. Groziło im, że ulegną całkowitemu zniszczeniu. - Zabierając je z Drohobycza działaliśmy w pełnym porozumieniu z burmistrzem miasta Ołeksą Radzajewskim i kierownikiem wydziału kultury Mykołą Michacem - wyjaśnia rzeczniczka Yad Vashem. Dowodem tej współpracy miał być fakt, że władze miejskie Drohobycza dostarczyły nawet odpowiednich materiałów potrzebnych do opakowania fresków. Instytut Yad Vashem dostał oficjalne pismo od burmistrza Drohobycza wyrażające wdzięczność za owocną współpracę w upamiętnieniu spuścizny po Schulzu.