Nowe nazewnictwo nie zawsze musi być motywowane zmianą stylu muzycznego. Wystarczy inny światopogląd twórcy, odzwierciedlony w warstwie tekstowej. Tak powstał choćby religijny heavy metal, a przecież muzyka metalowa z założenia miała być, i przez wiele lat była, antyreligijna. Dźwięki nie odbiegły od standardów, zmieniła się za to ideologia. Efektem odmienionego podejścia do tekstów jest też emo - nurt muzyczny, który od kilku lat święci triumfy w państwie Busha oraz zachodniej części Europy. - Emo powstało w Stanach w połowie lat 80-tych - wyjaśnia członek Asthenia, forum o tematyce punk rock, hard core i emo. Po pięciu latach dobrej passy, scena hardcore punk zaczęła przeżywać kryzys i część jej członków zdecydowała się na zmiany. Z jednej strony formowały się bandy tzw. tough guys, z prostolinijnym, brutalnym podejściem do hard core'a i tekstami traktującymi o przemocy oraz braterstwie (Biohazard, Hatebreed). Z drugiej - uciekano w stronę bardziej łagodnych, wręcz rockowych klimatów (7 Seconds). Trzecim nurtem było emo. Emo, bo uczuciowy - Emo to po prostu skrót od "emotional", lub "emotional hard core" - tłumaczy stały bywalec Independent.pl, forum o muzyce niezależnej. Któregoś razu pewna część zespołów postanowiła skupić się w pisanych przez siebie tekstach na swych uczuciach, niepowodzeniach, żalach. Ale jak to się ma do innymi zespołów? One nie śpiewają o uczuciach? - Racja - przyznaje forumowicz. Chodzi jednak o to, że zespoły określane w tamtym czasie mianem emo, naprawdę szczerze spowiadały się ze swoich najgłębszych uczuć, nie tylko gniewu. Poza tym zmienił się sam sposób śpiewania, bo do krzyków dodano zawodzenie, pojękiwanie, załamywanie głosu. Było to rzekomo efektem pewnego rodzaju transu, podczas którego wyzbywano się bólu, i który w końcu przynosił oczyszczenie. W przypadku wielu zespołów zmieniło się też podejście do samej muzyki, która stała się bardziej złożona, a i w większym stopniu harmonijna. Coraz więcej było w niej zagrywek typowo rockowych. Jednymi z pierwszych zespołów nowego nurtu były Rites of Spring, One Last Wish, Moss Icon, Fugazi. Z biegiem czasu nazwa emo zaczęła przewijać się w procesie szufladkowania coraz większej ilości zespołów o różnej stylistyce - od łagodnego rocka, po ekstremalny hard core. Najważniejsze były teksty, które miały wychodzić z głębi duszy autora, a publiczności dawać do myślenia. Cechą wspólną tych zespołów był też ich undergroundowy status, bo w mainstreamie nie słyszano o emo. Do czasu... Popularność - Scena emo jest na zachodzie ogromnie popularna od wielu lat - zauważa Tomasz Góral z Shing Records, wydawca muzyki hard core (m.in. Schizma, 1125); - Stała się ona już na tyle duża, że ciężko wciąż o niej mówić, jako o zjawisku undergroundowym. Z mojego punku widzenia jest to kompletne zaskoczenie, że eksplozja popularności emo jakoś nie przełożyła się na podobny sukces również w Polsce - dodaje Góral. Ciężko jednoznacznie stwierdzić kiedy nazwa emo została wchłonięta przez kulturę popularną. Pewne jest natomiast, że sukcesy odnoszone na początku nowego stulecia przez podziemne zespoły z pogranicza hard core i metal, często opisujące swoją twórczość tym mianem, na pewno przyciągały uwagę wielkich przemysłu muzycznego. Po zwęszeniu okazji, duże wytwórnie fonograficzne zaczęły przyczepiać łatkę emo zespołom składającym się z nastolatków, którzy za swój image obrali skrzyżowanie stylu gotyckiego i hard core'owego (średniej długości, najczęściej kruczoczarne włosy, obcisłe spodnie i sportowe obuwie). Zespoły te pięły się na szczyty list przebojów grając ostrego rocka, często z wpływami metalu, ale i dużą dawką melodii, wyśpiewując infantylne teksty. W tym samym czasie uznane podziemne zespoły coraz częściej odcinały się od tego terminu. - Określenie emo jest obecnie stosowane do opisu muzyki, która nie ma wiele wspólnego z emo lat 80. i 90. - stwierdza Marcin, wokalista Faustagain, jednego z najbardziej rozpoznawalnych polskich zespołów sceny hard core. Niegdyś termin ten odnosił się do ruchu muzycznego skupionego wokół miasta Washington D.C. i zespołów pokroju Fugazi, których korzenie sięgają podziemnej sceny hard core. Dopiero wzrost popularności zespołów pop punkowych, które również zaczęto nazywać emo, spowodował całkowitą zmianę w postrzeganiu tego słowa. Punktem kulminacyjnym nowej fali emo były lata 2004 - 2006. Wtedy ukazały się płyty "Three Cheers for Sweet Revenge" i "The Black Parade" My Chemical Romance, "Under the Cork Tree" Fall Out Boy, czy "In Love and Death" The Used. Dzięki rozentuzjazmowanej młodzieży, która stała się grupą docelową tego typu muzyki, albumy sprzedały się w setkach tysięcy egzemplarzy, umożliwiając choćby zespołowi My Chemiacal Romance dołączenie do tournee Guns N' Roses, które przetoczyło się przez Europę latem zeszłego roku. Moda na emo W pewnym momencie emo przestało być jedynie określeniem stylu muzycznego, a stało się trendem narzucającym pewien sposób bycia. - Zamiast szczerego i intensywnego oddziaływania emocjami oraz ogromnej pasji tworzenia, obecne jest tylko kolejną modą na określony sposób ubierania się - stwierdza Marcin z Faustagain. I chyba faktycznie ma rację. - Dla mnie jest to po prostu oryginalny styl ubioru - odpowiada na pytanie czym jest emo Bad Peter, mózg polskiego fanklubu Tokio Hotel. Jest kolorową i lepszą wersją stylu punkowego, gdyż u punków można znaleźć dominację czerni, a u emo punkowców kolorów jest więcej. Dobrym przykładem jest Avril Lavigne, która jest emo punkiem. Dominuje u niej różowy kolor, ale nie brakuje w jej ubiorze również trampków i innych dodatków. Dla zainteresowanych modą powstały strony internetowe informujące o tym, co robić, aby być prawdziwym emo, jakie ciuchy kupować, jak się zachowywać. Muzyka zeszła na dalszy plan. W rezultacie fani innych odmian ciężkiej muzyki wzięli emo na celownik. Zaczęto organizować festiwale anty-emo, powstały amatorskie filmy, witryny internetowe oraz nadruki na koszulkach, mające ośmieszać nowopowstałą modę. Ale nie tylko uśmieszki politowania wywoływało emo. Podobnie jak każda inna moda, która nieco odbiega od standardów narzuconych przez wszechobecny pop, tak i ta nie do końca musiała przypaść do gustu starszemu pokoleniu. A gdy pojawiły się przypadki samobójstw wśród fanów tego stylu, głodne sensacji i już nie raz zrzucające winę na muzykę amerykańskie media, zaczęły obwiniać zespoły za wszelkie nieszczęścia. Czy Polska jest emo? - W Polsce pojawiło się kilka ciekawych zespołów tego nurtu, ale nie na skalę masową - stwierdza Tomasz Góral z Shing Records. Powiedziałbym raczej, że w Polsce tradycyjnie wszystko stoi wywrócone na głowie i bardziej popularność emo objawia się u nas w ubiorze i ogólnie w image. W Stanach natomiast muzyka wciąż się rozwija. Część "Infinity On High", najnowszego albumu Fall Out Boy, wydanego w lutym bieżącego roku, wyprodukował Babyface, producent R&B, a Jay Z pojawił się na nim jako gościnny wokalista. Ponadto ukazały się nowe albumy The Used oraz Thursday, a My Chemical Romance było jedną z głównych gwiazd festiwalu Download, brytyjskiego święta ciężkich dźwięków, które podczas tegorocznej edycji przyciągnęło osiemdziesiąt tysięcy fanów. autor: Daniel Żuchowski