Bardzo oczekiwany we Włoszech film z Jerzym Stuhrem w jednej z głównych ról już teraz zapowiadany jest jako wielkie wydarzenie w europejskiej kinematografii tego roku. Wybranego na papieża kardynała Melville gra 85-letni wybitny francuski aktor Michel Piccoli. Szczegóły fabuły tej gorzkiej, całkowicie zaskakującej i według samego reżysera "bolesnej" komedii o papieżu, niezdolnym do pełnienia swej posługi, ujawnił w najnowszym wydaniu włoski tygodnik "L'Espresso", podkreślając, że film wywoła z całą pewnością burzliwą dyskusję w Cannes. Moretti przedstawia obraz Watykanu, którego klimat najlepiej oddaje scena na konklawe: nikt nie chce zostać papieżem, a potencjalni kandydaci modlą się po cichu: "Proszę, tylko nie ja". Wybrany w końcu purpurat całkowicie przytłoczony poczuciem samotności i przekonaniem, że kompletnie nie nadaje się do powierzonego zadania, nie znajduje sił, by pokazać się wiernym zgromadzonym na Placu świętego Piotra. Dopóki tego nie zrobi, kardynałowie muszą pozostać zamknięci w Watykanie. Izolację te umilają sobie grą w karty i oglądaniem telewizji. W tym momencie całkowitego zawieszenia pojawia się wezwany za Spiżową Bramę psycholog, grany przez samego Nanniego Morettiego. Jego zadaniem jest wydobyć zwierzchnika Kościoła z ciężkiej depresji. U boku papieża stoi jego rzecznik, w którego postać wcielił się Jerzy Stuhr. Terapia nie przynosi jednak oczekiwanych rezultatów, a wręcz prowadzi do pogorszenia sytuacji. Papież trafia pod opiekę innego lekarza, popada w większy kryzys, wreszcie ucieka z Watykanu i usiłuje przystąpić do grupy teatralnej. Papieża-uciekiniera zastępuje ukryty za kotarami dubler, który ukazuje się wiernym. "Habemus papam" to mieszanka komedii, dramatu, ironii i religijnej refleksji. Film, którego budżet wyniósł 8 milionów euro, został nakręcony w rzymskim miasteczku filmowym Cinecitta, gdzie powstała makieta Kaplicy Sykstyńskiej, a także w historycznych pałacach Wiecznego Miasta, między innymi w Palazzo Farnese - gmachu ambasady Francji.