Występujące w spektaklu postaci (Dr K i Pani K., parodystka mężczyzn, Tancerka, Wymiatacz, Pan Gruby czyli Właściciel) i dziejące się sytuacje (między innymi: przemiana małpy w człowieka i człowieka w owada, pokazy głodowania, wymierzanie kary poprzez wypisywanie nazwy przestępstwa na ciele skazanego, podróż przez zaświaty pod przewodnictwem Bosmana czyli Buszmena, rekrutacja do Teatru poprzez Anioły) podlegają ciągłej metamorfozie ukazując świat wyobraźni jednego z najwybitniejszych artystów XX wieku. Spektakl łączy ze sobą elementy teatru sytuacji, teatru lalek i teatru tańca. W spektaklu wykorzystano fragmenty następujących utworów Franza Kafki: "Ameryka" ("Amerika"), "Dzienniki", (Tagebücher") "Głodomistrz" ("Ein Hungerkünstler"),"Mała bajka", "Myśliwy Grakchus" ("Der Jäger Gracchus"), "Przemiana" ("Die Verwandlung"), "Stary kawaler Blumfeld", ("Blumfeld, ein älterer Junggeselle") "Sprawozdanie dla Akademii"(" Ein Bericht für eine Akademie") "W koloni karnej" (In der Strafkolonie"),. Wyróżnienie dla Wiesława Hołdysa za adaptację tekstu na II. Ogólnopolskim Konkursie na Teatralną inscenizację dawnych dzieł literatury europejskiej organizowanym przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego (5 marca 2007) Dr K. Nie ma teatru Kantora bez Kantora - to tautologia, którą za życia Mistrz na wiele sposobów rozpracowywał na scenie, a jego wierni podawali sobie trwożnie z ust do ust. I rzeczywiście nie ma, ale jakaś mgiełka snuje się po Kanoniczej i osiada po piwnicach w sąsiedztwie Cricoteki, bo można tam nieraz usłyszeć gwar minionych ludzi, którzy z namaszczeniem odprawiają swoje małe ceremonie, wyznają swoje dziwaczne prawdy wiary, rozwiązują tajemnice i rzetelnie realizują swe efemeryczne żywoty. Mówię o teatrze Mumerus, w którym być może nie przystoi zbyt wnikliwie dopatrywać się rysów Cricotu, spoczywającego dziś wśród pamiątek dawnych istnień. Gdyby zresztą się upierać, że twórca Mumerusa, spogląda na świat podobnie jak Kantor, to trzeba natychmiast zrobić zastrzeżenie, że wizja Hołdysa bywa złośliwa, niepokojąca, groteskowa, melancholijna, ale nie tragiczna. Ośmieliłabym się twierdzić, że Mumerus jest antytezą tragizmu, że go przedrzeźnia i zaklina w absurd. W coś drobnego. Na przykład - śladem Kafki- w małego owada, co wreszcie zdycha i można go wyrzucić do śmieci. Mumerus nie stwarza, jak to czynił Cricot, własnych światów, lecz odkrywa fascynujące obszary na mapie kultury i po swojemu oprowadza po nich widza. Tak też jest w przypadku ekspedycji na terytoria Franza Kafki: biorą z niego właśnie to i tylko tyle, ile żąda ich specyficzna poetyka i wciskają publiczności przy użyciu swoich kuglarskich sztuczek i tandetnych rekwizytów. Jak fachowcy od reklamy atakują przede wszystkim natarczywym obrazem i dźwiękiem, hipnotyzują ruchem, podszywają się pod figury z dziecinnych wspomnień rodem, by wkraść się chyłkiem do umysłów. Jest jakaś żelazna dyscyplina i nieubłagany porządek na dnie ich hałaśliwej naiwności i czujemy, że z niezrozumiałych powodów wszystko tak właśnie dziać się musi - aż do końca. Mechanizm został uruchomiony, więc światła migają, muzyka gra, kura wykonuje desperacki taniec w swojej klatce - aż do końca, nie będzie nic więcej. Niewątpliwie trzeba maestrii, żeby sklecić tak sugestywną i spójną iluzję universum z różnorakich odpadów oficjalnej rzeczywistości.W "Dr K." Wiesław Hołdys osiąga ją dzięki zestrojeniu wszystkich elementów sztuki teatralnej i scenicznej poczynając od ogólnej koncepcji spektaklu, a kończąc na najdrobniejszym rekwizycie. Magdalena Pabisiak