- Ja jestem ze wsi i jestem z tego dumna, że potrafiłam tak iść do przodu, tak się rozwijać. (....) W osiemdziesięciu procentach moje marzenia się spełniły. Pan Bóg mnie postawił w dobrym miejscu i w dobrym czasie - mówiła o swoim życiu Danuta Wałęsowa na konferencji prasowej. Wyznała, że głównym motywem spisania wspomnień była dla niej chęć powrotu do przedstawianych wydarzeń. - Sama dla siebie chciałam tak na nowo przeżyć to, co było w tamtym czasie. Dojrzałam do tego. Wzruszałam się wspominając - opowiadała była prezydentowa. "Przez całe życie byłam przeznaczona do wykonywania zadań trudnych i niewygodnych" - pisze Danuta Wałęsa, która ma pewien rodzaj żalu do męża, że w przełomowych dla życia rodziny chwilach musiała radzić sobie sama z rosnącą gromadką dzieci. Wałęsowie maja ich ośmioro: Bogdana (ur. 1970), Sławomira (1972), Przemysława (1974), Jarosława (1976), Magdalenę (1979), Annę (1980), Marię Wiktorię (1982) i Brygidę (1985). Bycie żoną ikony Solidarności okazało się wielkim wyzwaniem dla kobiety, która marzyła o spokoju dla swojej rodziny. W związku Wałęsów od początku role były podzielone - ona zajmuje się domem i dziećmi, on zarabia pieniądze. Danuta Wałęsowa wyznała, że nigdy nie miała pokusy, aby samej zaangażować się w działalność publiczną. - Ja byłam matką, wychowawczynią, kucharką, sprzątaczką, pielęgniarką, tak naprawdę wykonywałam kilka zawodów, na nic innego nie miałam czasu. Ale to było moje życie, ja to kochałam, robiłam to wszystko z przyjemnością. Jakbym to robiła z przymusu czy z obowiązku, to długo bym nie wytrzymała. Jestem typem człowieka, który jeżeli podejmuje się czegoś, to lubi wykonać to dobrze - mówiła. Z książki "Marzenia i tajemnice" wyłania się obraz kobiety, która w pewnym momencie zorientowała się, że dla męża rodzina przestała być najważniejsza, że musi radzić sobie sama. - Były i trudne chwile, i przyjemne. Początki, gdy byliśmy młodym małżeństwem, były bardzo trudne. Razem z mężem wszystkośmy zdobywali, później przyszła niestety ta polityka. Każda rodzina, która brała udział w polityce, w tych przemianach, nie tylko moja, w jakiś sposób zapłaciła za to cenę. Ale ja nigdy nie robiłam tragedii z żadnego przeżycia. Ja lubię emocje, lubię rozwiązywać problemy - im większy, tym większą mam chęć do rozwiązania, satysfakcję z jego rozwiązania - tłumaczyła Wałęsowa. Na pytanie, czy trudno jest być żoną legendy, żona Lecha Wałęsy odpowiada wymijająco: - Każda kobieta ma swoje problemy, różni są mężczyźni, czy są, czy nie są legendą. (...) Bywało, że czułam się samotna, ale kochając swojego męża chciałam mu stworzyć warunki, żeby on mógł działać w tej polityce. Mam z tego satysfakcję, tylko że niestety, mężczyźni mają to do siebie, że jak już się zapędzą w jednym kierunku, zapominają rozglądać się na boki - powiedziała Wałęsowa odnosząc się do fragmentów autobiografii, w których pisze o swojej samotności i poczuciu opuszczenia. Po latach dzieci dorosły, sytuacja materialna ustabilizowała się: - Ja jestem teraz szczęśliwa. Mąż realizuje się w swoich sprawach, ja w swoich. Jest nam teraz po prostu dobrze, nie chciałabym zmian. Zapytana, czy opublikowanie autobiografii jest próbą wyjścia z cienia sławnego męża, Wałęsowa odpowiedziała: - Absolutnie nie. Ja lubię być pół kroku z tyłu, mnie to odpowiada. W poniedziałek Lech Wałęsa wypowiadał się na łamach "Wprost" o książce żony, dziwiąc się, że ich obraz wspólnego życia jest tak różny - jemu, jak powiedział, wydawało się dotąd, że cały czas było w ich związku idealnie. - Mąż książki jeszcze nie przeczytał, mówiąc o niej, opierał się na sugestiach dziennikarskich, co narobiło dużo złej krwi w tej sytuacji. Męża się pytałam, czy mogę napisać swoje wspomnienia, powiedział, że nie ma nic przeciwko temu - wyjaśniła Danuta Wałęsowa. Zapytana, czy nie obawia się, że po przeczytaniu książki przez męża dojdzie do małżeńskiego kryzysu, Danuta Wałęsowa kategorycznie zaprzeczyła: - Nie będzie takiej sytuacji. Historię Danuty Wałęsowej opracował Piotr Adamowicz. Książka ukaże się nakładem Wydawnictwa Literackiego.