Zacznie za to przerzucać środki do krajów muzułmańskich, by przeciwdziałać rosnącemu brakowi zaufania pomiędzy nimi a Wielką Brytanią - pisze w niedzielę brytyjski tygodnik "Observer". Mimo iż posunięcie to skrytykowano jako marnotrawstwo pieniędzy podatnika na dużą skalę, przejaw krótkowzroczności, a nawet "kulturowego imperializmu", kierownictwo BC nie zamierza ustąpić. Środki na działalność BC w krajach Unii Europejskiej zostały obcięte o 20 mln funtów (ok. 10 proc. całego budżetu). Finansowana przez rząd placówka zarządza m.in. siecią bibliotek z książkami wydanymi w Wielkiej Brytanii, organizuje spotkania z autorami, wystawy, pokazy filmów, prowadzi naukę języka angielskiego. Wśród krajów uznanych za priorytetowe dla BC figurują Irak, Afganistan i Bangladesz. Środki finansowe, którymi będzie dysponował BC wzrosną w nich o 50 proc. W tym samym czasie niektóre ogólnodostępne budynki użytkowane przez BC w krajach UE zostaną zamknięte. - Idziemy tam, gdzie nam nie może się udać, a zaniedbujemy przyjaciół, którzy nam dobrze życzą. Jedyni, którzy zamierzają czytać nasze książki w Bejrucie lub Bagdadzie, to ci, którzy i tak już to robią - powiedział gazecie Charles Arnold-Baker, autor bestellera "The Companion to British History" (przewodnik po brytyjskiej historii). Gazeta zauważa, iż Instytut Francuski i Instytut Goethego w krajach europejskich nie tylko uzupełniają swoje biblioteki, ale je rozbudowują.