Problem polega na tym, że on żyje po stronie izraelskiej, ona na terenie Autonomii Palestyńskiej. Przejścia pilnują uzbrojeni po zęby żołnierze. Jest to w pewnym sensie bliskowschodnia wersja Romea i Julii - według organizatorów festiwalu kolejny apel o pokojowe rozwiązanie izraelsko-palestyńskiego konfliktu, podobnie tak jak wcześniej film żydowskiego reżysera Amosa Gitai pt. "Kedma."