Toruńska stacja pogotowia nie będzie już natomiast funkcjonowała jako nocna przychodnia. Pracę stracą lekarze, pielęgniarki i rejestratorki. Czym teraz będzie zajmowało się pogotowie? Teoretycznie - tym samym. Nadal niesieniem pomocy w przypadkach, jak to ujmuje dyrektor Wiesław Brosdowski, nagłego zagrożenia zdrowotnego. - Nagłego zagrożenia zdrowotnego ze stanami zagrożenia życia - podkreśla. Tym sposobem wraca stary dylemat - czy już jesteśmy na tyle umierający, by dzwonić na pogotowie, czy raczej powinniśmy się skontaktować z jedną z trzech nocnych przychodni. Pacjenci zaś są rozgoryczeni brakiem informacji. - Powinni teraz pacjentowi przynieść ulotkę do skrzynki - gdzie dzwonić w razie czego, bo człowiek naprawdę nie jest w stanie logicznie myśleć, jak coś się stanie - mówią.