Pan Daniel z Łysinina pomaga siostrze przy budowie domu. Jednym z budulców jest żwir. Przywoził go na budowę mieszkaniec Wenecji. Żwir był przywożony ze żwirowni w Annowie. - Przywieźliśmy tego ze 100 ton. Trzy ostatnie transporty miały po 3 tony. Z ostatniej przyczepy zaczęliśmy zrzucać żwir na taczkę. I nagle poczułem twardy przedmiot. Myślałem, że to kamień. Uderzyłem łopatą mocniej i okazało się, że przepołowiłem na pół ludzką czaszkę. Nie wystraszyłem się. Widać było, że zęby były plombowane. W środku czaszki było jeszcze widać coś takiego różowego. Takie wyrzeźbienie po mózgu. Innych kości nie było - opowiada pan Daniel. Po wydobyciu z piachu ludzkiej czaszki włożył ją do worka i powiadomił policję. Mężczyzna opowiada, że policjanci oszacowali, że czaszka może mieć maksymalnie 10 lat. Mówili również, że jest to czaszka kobiety. - Skoro ta czaszka była gdzieś w ziemi, to wygląda to na morderstwo, bo czemu inaczej miałaby się tam znaleźć? - przypuszcza pan Daniel. Ryszard Królikowski, właściciel żwirowni w Annowie, nic nie wie o znalezisku. Podkreśla, że odkąd prowadzi działalność nie spotkał się dotychczas z sytuacją odkrycia ludzkich szczątków. Czy nie znajdował się kiedyś w pobliżu żwirowni cmentarz? - pytamy. - Ponad 1 km dalej znajduje się poniemiecki cmentarz zwany cmentarkiem, ale tutaj w pobliżu nie było cmentarza. Nic mi też nie wiadomo, by kogoś tu rozstrzeliwano podczas wojny - zaznacza Ryszard Królikowski. Szef żnińskiej prokuratury Wojciech Jabłoński mówi, że jeśli ktokolwiek by wiedział, co działo się w nieodległej przeszłości na terenie żwirowni, mógłby pomóc w wyjaśnieniu źródła pochodzenia tej czaszki. - Z oględzin tych szczątków należy prawdopodobnie wykluczyć ingerencję osób trzecich. Być może były tam cmentarzyska - zastanawia się Wojciech Jabłoński. Wiek znalezionej czaszki będzie znany po badaniach w Zakładzie Medycyny Sądowej. Jeśli ktoś posiada informacje, które mogłyby pomóc w rozwiązaniu zagadki znalezionej czaszki, może zgłosić się w prokuraturze. Arkadiusz Majszak