W ostatnich tygodniach radny Stanisław Żerdka dwukrotnie ponawiał swoją propozycję likwidacji ogródków warzywnych, jakie znajdują się na zapleczu mogileńskiego ratusza, za podwórzem, na którym parkują auta urzędników. Tłumaczył to koniecznością rozbudowy parkingu przy ratuszu, gdyż miejsc starcza tam tylko dla samochodów urzędników, a nie starcza już dla petentów. Nie jest to temat nowy, gdyż wałkowany był już kilka razy przez radnych podczas kadencji poprzedniego burmistrza Jacka Kraśnego. Temat po części był zawsze niewygodny, gdyż część tych ogródków uprawiają właśnie urzędnicy. Pisaliśmy o tej sprawie już kilkakrotnie. Podczas komisji Rady Miejskiej 27 kwietnia radny Żerdka mówił: - Ponawiam swój wniosek o poszerzenie parkingu przy ratuszu. Petent nie ma gdzie postawić samochodu. Odpowiedź burmistrza była zaskakująca. Z jednej strony mówił, że rozważy sprawę, a z drugiej dodał: - Niektórzy urzędnicy już nie parkują przy ratuszu, ale gdzie indziej. Radni nie kontynuowali już tego tematu. Za to Jan Thiede zwrócił uwagę na to, że świeżo odnowione planty mogileńskie są regularnie zabrudzane przez gawrony, które mają gniazda na topolach w parku miejskim. Świeżo wybrukowane alejki są pokryte ptasimi odchodami. Radny mówił, że nieestetycznie to wygląda. Odchodami oblepione są również poręcze na mostku przez rzekę Pannę i świeżo zamontowane ławki w parku. Leszek Duszyński zapewnił, że widzi ten problem. - Teraz jest okres ochronny, nic nie zrobimy. Będziemy to konsultować z konserwatorem przyrody i konserwatorem zabytków, gdyż teren parku znajduje się w strefie objętej ochroną - wyjaśniał burmistrz. Spróbowaliśmy dowiedzieć się, dlaczego urzędnicy zaczynają zostawiać swe auta gdzie indziej. Okazało się, że część urzędników zostawia swe samochody na parkingu przy szpitalu i pieszo przechodzi do ratusza. Powodem są właśnie ptasie odchody. Co prawda na parkingu przy ratuszu nie ma drzew. - Ale ptaki jak przelatują z jednej strony parku miejskiego do parku przy ratuszu, to nad parkingiem załatwiają się nad samochodami urzędników - mówi wiceburmistrz Jarosław Ciesielski. Taki pocisk może spaść bezpośrednio na samochód. Sprawdziliśmy w ostatni wtorek, jak wyglądały auta wysokich urzędników ratusza. Na bmw wiceburmistrza były trzy ślady od ptasich kup, podobnie na renault megane burmistrza. - Potem musimy sprzątać swoje samochody - mówi nam jeden z urzędników. Przypomnijmy, że w poprzednich latach władze samorządowe próbowały walczyć z ptactwem oblepiającym swymi gniazdami korony wszystkich drzew w parku. Bezskutecznie. Nawet, gdy ścinano korony drzew, ptaki zaraz przenosiły się w inne miejsce parku. Marek Holak