Jedną z ofiar był 26-letni Władysław Benedyczak, pracownik Poznańskiego Przedsiębiorstwa Telekomunikacyjego, oddział w Mogilnie. Tragiczna śmierć zabrała go podczas pracy. Komunistyczne władze w imię przyjaźni z ZSRR zabroniły o tragicznym wypadku mówić. Leciał na ławicę 10 czerwca 1952 r. o 830 na Poznań spadł bombowiec. Było to przy skrzyżowaniu ul. Marchlewskiego (obecnie ul. Królowej Jadwigi) z rogiem Drogi Dębińskiej (w miejscu obecnego gmachu AWF). Potężny bombowiec produkcji radzieckiej Pe-2FT z 21 Pułku Lotnictwa Zwiadowczego, który stacjonował na Ławicy o numerze 14353, leciał od strony Starołęki w kierunku lotniska na Ławicy. W wyniku awaryjnego lądowania zahaczył najpierw o budynek mieszczącej się przy skrzyżowaniu Robotniczej Spółdzielni Pracy, zerwał jego dach, a po uderzeniu w słup trakcji tramwajowej uderzył w ziemię. Eksplodowało paliwo i amunicja. Teren w promieniu kilkudziesięciu metrów w kilka sekund zamienił się w morze płomieni. Zginęło 3 lotników i 6 osób cywilnych, a kilkanaście zostało rannych. Nie wolno mówić Od czasów wojny do dzisiejszego dnia jest to największa w Polsce wojskowa katastrofa lotnicza, w której ucierpieli także cywile. Zginęło i zostało rannych ponad 20 osób. O tej katastrofie nie ma żadnej informacji w encyklopediach ani w przewodnikach po Poznaniu. Próżno szukać o niej czegokolwiek w Internecie. Jedyny dokument będący dowodem tragedii znajduje się w aktach Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, których ocalała część znajduje się w Archiwum Państwowym w Poznaniu. W imię przyjaźni ze Związkiem Radzieckim władze partyjne i wojskowe sprawę ściśle utajniły. Z biuletynu PZPR z 1952 r. wynika, że większość wśród ofiar katastrofy stanowili pracownicy Poznańskiego Przedsiębiorstwa Robót Telekomunikacyjnych i Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego, którzy od wiosny 1952 r. pracowali przy przebudowie linii tramwajowej w kierunku Rataj, a przy tej okazji rozbudowywano również sieć telefoniczną. Samolot spadając o kilkanaście metrów ominął baraki, w których przebywała druga zmiana pracowników Mostostalu. Wśród ofiar byli jednak przechodnie. Śmierć ponieśli: Zdzisław Lara (pilot), Stanisław Kuć (nawigator), Józef Bednarek (strzelec-radiotelegrafista) oraz pracownicy Poznańskiego Przedsiębiorstwa Robót Telekomunikacyjnych: Józef Gruszczyński, Feliks Broda i mieszkaniec Mogilna Władysław Benedyczak oraz Władysław Bibrowicz (rzemieślnik), Ignacy Roliński (emeryt) i nieznana kobieta. Rodziny zabitych aż 56 lat czekały na uczczenie bliskich. Po ponad pół wieku W tym roku władze Poznania postanowiły upamiętnić ofiary tragedii, do której doszło w stolicy Wielkopolski przed 56 laty, poprzez postawienie pamiątkowego obelisku. Został odsłonięty w 56. rocznicę katastrofy 10 czerwca 2008 r. Przygotowaniem pomnika, który przedstawia fragment zniszczonego wraku bombowca wtopionego w głaz, zajął się znany poznański rzeźbiarz Roman Kosmala. Na nim zostały wyryte nazwiska wszystkich ofiar i informacja o katastrofie. Ma to wywołać u przechodniów refleksję nad tym, co się wtedy wydarzyło. W uroczystości oprócz rodzin ofiar wzięli udział przedstawiciele władz samorządowych, wojewódzkich i służb mundurowych. Przyszło też wielu poznaniaków, w tym świadkowie katastrofy. Mogilno reprezentowali: córka Władysława Benedyczaka - Janina Benedyczak-Guft, siostrzenica Wanda Krawczyńska i jej mąż Jerzy Krawczyński oraz mieszkańcy naszego miasta Kazimiera Rosińska i Kazimierz Orłowski. Zostawił żonę i córkę Władysław Benedyczak urodził się 1 czerwca 1926 r. w Stawiskach (gm. Mogilno). Był synem Jana i Rozalii (z domu Konieczna) Benedyczak. Mieszkał na Stawiskach 8 (obecnie Stawiska 4). Chodził do Szkoły Podstawowej nr 3 w Mogilnie; jak dalej wyglądała edukacja rodzina nie pamięta. Potem mieszkał przy pl. Wolności 19 w Mogilnie, natomiast z żoną Wiktorią zamieszkał przy ul. 900-lecia w Mogilnie (w jednym z bloków). Zatrudniony był w Poznańskim Przedsiębiorstwie Telekomunikacyjnym, oddział w Mogilnie. Do pracy w Poznaniu jeździł w delegację. Zginął mając 26 lat, 10 czerwca 1952 r. Zostawił żonę Wiktorię i 10-miesięczną córeczkę. Żona Wiktoria po jego przedwczesnej śmierci ułożyła sobie życie na nowo, wychodząc ponownie za mąż. Obecnie ze względu na zły stan zdrowia nie mogła udzielić nam żadnych informacji na temat męża i jego tragicznej śmierci. Córka w chwili jego śmierci miała zaledwie 10 miesięcy. Osoby, które mogłyby udzielić nam więcej informacji albo już nie żyją, albo też są schorowane i niewiele pamiętają. Strzępy informacji Jak powiedziała siostrzenica Władysława Benedyczaka - Wanda Krawczyńska - rodzina nie dochodziła co konkretnie stało się w Poznaniu, ponieważ katastrofę szybko utajniono. Nie mówiło się o niej na ulicach i w pracy. Mówiono tylko, że był to tragiczny wypadek. Dostęp do miejsca tragedii był niemożliwy jeszcze przez kilka dni. Kiedy w końcu zlikwidowano blokadę milicyjną, nie było już śladu po samolocie, została tylko wypalona ziemia. Niektóre wątki tragedii nadal mają zagadkowy charakter. Dotyczy to choćby faktycznej liczby ofiar oraz przyczyn katastrofy. Bliscy tragicznie zmarłych nie dostali odszkodowań, chociaż niektórzy z nich starali się o to nawet przed sądem. Informacje o śmierci mogilnianina rodzina otrzymała z Poznańskiego Przedsiębiorstwa Robót Telekomunikacyjnych. Władysław Benedyczak pochowany jest na mogileńskim cmentarzu. Jak dowiedzieliśmy się od uczestniczącej w tejże uroczystości mogilnianki Kazimiery Rosińskiej, w trakcie uroczystego odsłonięcia obelisku upamiętniającego ofiary katastrofy, w imieniu biorących udział w uroczystości rodzin zabitych, głos zabrał imiennik pilota bombowca (ojciec nadał mu imię swojego tragicznie zmarłego brata). - Przed bliskimi tragicznie zmarłych ukrywano prawdę o tym wydarzeniu. "Przez 56 lat żylismy w traumie" - zacytowała słowa wypowiedziane przez Zdzisława Larę Kazimiera Rosińska. Materiały niezbędne do napisania artykułu udostępnili nam mieszkańcy Poznania Ryszard Dubisz i Krzysztof Kaźmierczak. Joanna Świetnicka Pałuki i Ziemia Mogileńska nr 856 (28/2008) Poznań, 10 czerwca 2008 r., uroczystość odsłonięcia pomnika ofiar katastrofy radzieckiego bombowca. Od prawej: Janina Benedyczak-Guft, Wanda Krawczyńska, Jerzy Krawczyński, Kazimierz Orłowski i Kazimiera Rosińska