- Pierwsze ze zdarzeń miało miejsce 10 listopada, ok. godz. 2 w nocy, kiedy samotnie wracająca 21-letnia kobieta została zaczepiona przez nieznanego mężczyznę. Kolejne zgłoszenie policjanci przyjęli tego samego dnia rano, ofiarą napastnika była tym razem 19-latka - poinformowała Wioletta Dąbrowska, rzeczniczka toruńskiej policji. Do obu napaści doszło w jednym rejonie miasta. Obie kobiety były studentkami toruńskich uczelni. Informacje o gwałtach wywołały lawinę plotek w mieście. Na forach internetowych powtarzano opowieści o innych tego typu zdarzeniach, utrzymywanych rzekomo w tajemnicy przez policję, która starała się przeciwdziałać panice. - Policjanci cały czas pracowali nad zatrzymaniem sprawcy obu przestępstw. Grupa zajmująca się na co dzień przestępstwami o charakterze seksualnym analizowała każdy sygnał i każdy szczegół tej sprawy, a wszystkie informacje były skrupulatnie sprawdzane - zaznaczyła rzeczniczka. Policjanci od początku nie wykluczali, że obu czynów mogła dokonać jedna osoba. Po zatrzymaniu domniemanego sprawcy rozpoczęto jego przesłuchania i do ich zakończenia funkcjonariusze nie chcą przesądzać, czy jest to właśnie sprawca tych gwałtów. - W związku z toczącym się postępowaniem zatrzymano osobę, której związek z toczącym się postępowaniem jest obecnie weryfikowany. Po wykonaniu przez policjantów wszystkich czynności z udziałem zatrzymanego mężczyzna zostanie przekazany do dyspozycji toruńskiej prokuratury - podkreśliła Dąbrowska. Nieoficjalnie, ze źródeł zbliżonych do prokuratury, wiadomo, że zatrzymany to 34-letni mieszkaniec Torunia. W przeszłości był wielokrotnie notowany za różne przestępstwa. Władze toruńskiego uniwersytetu, aby zwiększyć bezpieczeństwo na terenie swojego kampusu, podpisały kilka dni temu umowę ze strażą miejską. Municypalni funkcjonariusze będą mogli, bez zawiadamiania rektora, interweniować na terenie kampusu i w obiektach uczelni. Za gwałt grozi kara od 2 do 12 lat więzienia.