- Zarzut ma związek z incydentem z moim udziałem, który miał miejsce w biurze zamiejscowym Prokuratury Krajowej w Sopocie. Nie przyznaję się do popełnienia czynu opisanego w zarzucie, gdyż opisane tam zdarzenie nie miało miejsca, w szczególności nie pobiłem prokuratora - oświadczył Włodzimierz Olewnik po wyjściu z bydgoskiej prokuratury. Zdaniem Olewnika, zarzut uderzenia prokuratora w Sopocie postawiono mu pod naciskiem prokuratora krajowego Marka Staszaka. - Faktem jest, że w trakcie zapoznawania się z aktami operacyjnymi w sprawie uprowadzenia, przetrzymywania i zabójstwa mojego syna Krzysztofa, nie zapanowałem nad swoimi emocjami. Byłem silnie wzburzony tym, co ujrzałem w aktach: syn mógł żyć - podkreślił w poniedziałek Włodzimierz Olewnik. - To był mój gest rozpaczy, w odpowiedzi na prowokacyjne zachowania prokuratora, którego jednak nie uderzyłem. Nic takiego nie miało miejsca, a całego incydentu bardzo żałuję - dodał. Jak dodał, w tym przypadku prokuratura działała bardzo szybko. Zarzuty postawiono w trzy miesiące po incydencie w Sopocie. - Nie mam złudzeń, że prokuratura stała się dla mnie i mojej rodziny stroną w śledztwie, które ma doprowadzić do ujawnienia wszystkich osób winnych jego śmierci, w tym również tych, którzy zaniedbali swoje obowiązki; takiej prokuraturze ufać już nie umiem. Komu i do czego potrzebny jest podejrzany Olewnik? - pytał Włodzimierz Olewnik. Jak poinformował jego pełnomocnik, mec. Bogdan Borkowski, Olewnik odmówił składania wyjaśnień. Za znieważenie prokuratora grozi kara do 3 lat więzienia. Do porwania Krzysztofa Olewnika doszło w październiku 2001 r. Wkrótce sprawcy zażądali okupu. Kilkadziesiąt razy kontaktowali się z jego rodziną. W lipcu 2003 r. okup - 300 tys. euro - przekazano porywaczom, ale uprowadzony nie został uwolniony. Miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy Krzysztof Olewnik został zamordowany. Ciało ofiary, torturowanej przed śmiercią, znaleziono dopiero po pięciu latach od porwania i trzech od zabójstwa, w lesie w okolicach Różana nad Narwią. Na początku 2008 roku zapadły wyroki skazujące wobec sprawców porwania i zabójstwa. Od 2007 roku trwa śledztwo w sprawie nieprawidłowości w postępowaniu po porwaniu. Zarzuty usłyszało trzech policjantów, przed sądem dyscyplinarnym ma stanąć prowadzący śledztwo w sprawie Olewnika prokurator.