Do tragedii doszło 7 lipca na terenie jednostki wojskowej w Osówcu koło Bydgoszczy (Kujawsko-Pomorskie). Zginęło wówczas dwóch pracowników cywilnej firmy wykonującej remont kanalizacji oraz żołnierz, który pospieszył im na ratunek. Jak poinformowano w Okręgowym Inspektoracie Pracy w Bydgoszczy, badanie wypadku przez tę instytucję zostało zakończone sporządzeniem raportu. Dokument nie określa odpowiedzialności poszczególnych osób za tragedię, a jedynie opisuje zaniedbania i przypadki złamania przepisów prawa pracy, których dopuszczono się w Osówcu. Nie przeszkolono należycie pracowników W ocenie inspektorów pracy, w firmie prowadzącej prace remontowe nie przeszkolono należycie pracowników. Zabrakło także odpowiedniego nadzoru podczas wykonywania prac w niebezpiecznych warunkach. Za zaniedbania pracodawcę ukarano najwyższym możliwym mandatem w wysokości 2 tys. zł. Kto poniesie odpowiedzialność karną za wypadek określi prokuratura wojskowa, która prowadzi śledztwo w sprawie wypadku. Trzej pracownicy cywilnej firmy zajmowali się na terenie jednostki wojskowej pracami remontowymi instalacji wodno-kanalizacyjnej. Roboty prowadzono w głębokiej na około osiem metrów studzience, w której uruchomiono motopompę napędzaną silnikiem spalinowym. Żołnierz zmarł w szpitalu Z dotychczasowych ustaleń wynika, że wydzielany wraz ze spalinami tlenek węgla w krótkim czasie spowodował złe samopoczucie mężczyzn. Robotnicy nie byli w stanie samodzielnie wydostać się na powierzchnię i zaczęli wzywać pomocy. Na pomoc ruszył dowódca warty i jeden z jego podwładnych. W trakcie akcji ratunkowej żołnierz uległ zatruciu tlenkiem węgla i w stanie krytycznym został przewieziony do szpitala, gdzie mimo wysiłków lekarzy zmarł.