Agnieszka K. jeszcze kilkanaście lat temu pracowała w żnińskim szpitalu jako pielęgniarka. Życie rodzinne jej się nie ułożyło, bo zaczęła coraz częściej sięgać po alkohol. To był główny powód, dla którego musiała się rozstać z partnerem. Początkowa, niewinnie wyglądająca słabość do alkoholu, z czasem zaczęła się rozwijać i przybrała rozmiar niekontrolowanego ciągu. Żninianka zaczęła też zadawać się z mężczyznami nadużywającymi alkoholu, a także mającymi za sobą kryminalną przeszłość. W ostatnich latach funkcjonowania kultowego baru Kolorowy była stałą jego bywalczynią. Często była widywana w towarzystwie wielu mężczyzn przed albo po libacji alkoholowej. Próba ucieczki od alkoholu zakończyła się - pomimo dwukrotnego odwyku - niepowodzeniem. W ostatnich tygodniach najczęściej widywana była w towarzystwie 37-letniego Waldemara P. i 34-letniego Piotra J. Cała trójka nie kryła się ze swoim alkoholizmem. W jedną z ostatnich niedziel siedzieli na ławce naprzeciw kościoła mariackiego i popijali z butelki denaturat. Dusił i dźgał nożem W minioną niedzielę około 17:00 żnińscy policjanci otrzymali zgłoszenie od Piotra J., że w jego mieszkaniu przebywa Agnieszka K., która nie daje oznak życia. - Skierowani na miejsce mundurowi potwierdzili tę informację. Po wejściu do mieszkania na łóżku zauważyli kobietę, która była nieprzytomna. Lekarz karetki pogotowia, który przybył na miejsce, stwierdził zgon kobiety. Przeprowadzone pod nadzorem prokuratora oględziny denatki oraz miejsca zdarzenia wskazywały na to, że ktoś przyczynił się do śmierci tej kobiety. Świadczyły o tym liczne obrażenia, jakie zostały ujawnione na jej ciele. W związku z tym zdarzeniem zatrzymano trzech mężczyzn, którzy przebywali w mieszkaniu. Wszyscy trafili do policyjnego aresztu, celem wyjaśnienia i wytrzeźwienia. Materiał dowodowy, jaki zgromadzili śledczy, wskazuje wstępnie na to, że doszło do zabójstwa 35-latki, a czynu dokonał 22-latek. Teraz śledczy wyjaśniają, jaki był motyw zdarzenia oraz szczegółową przyczynę śmierci kobiety - relacjonuje nadkom. Krzysztof Jaźwiński, oficer prasowy komendanta powiatowego policji w Żninie. Sprawcą morderstwa okazał się Mariusz S. - 28 października około 16:30 Mariusz S. dokonał zabójstwa Agnieszki K., dusząc jej szyję i powodując obrażenia prawej części szyi przy użyciu noża - wyjaśnia Wojciech Jabłoński, szef żnińskiej prokuratury. Na miejscu zdarzenia śledczy zabezpieczyli nóż, który posiadał przy sobie Mariusz S. Podczas zatrzymania sprawca miał ponad 2 promile alkoholu w organizmie. "Tak wyglądało ich życie" Z wstępnych ustaleń śledczych wynika, że w czasie gdy Agnieszka K. walczyła o życie, przebywający w mieszkaniu Piotr J. i Waldemar P. spali, ponieważ byli upojeni alkoholem. Jeden z nich miał 5 promili alkoholu w organizmie. Z wiarygodnego źródła dowiedzieliśmy się, że sprawca wykorzystując fakt, iż Piotr J. i Waldemar P. śpią, wszedł do mieszkania i zamordował Agnieszkę K. - Motywy zbrodni będą przedmiotem ustaleń śledztwa - mówi Wojciech Jabłoński. W budynku przy placu Działowym, w którym doszło do zabójstwa, oprócz Piotra J. mieszkają jeszcze trzy rodziny. - Tej zbrodni dokonał sąsiad. On mieszkał w tym samym budynku po drugiej stronie korytarza. Nie wiem, co się stało, co nim kierowało - opowiada nam mieszkaniec Żnina znający sprawcę. Z innego źródła dowiedzieliśmy się, że Mariusz S. miał dziecko z córką sąsiadów Piotra J., mieszkających naprzeciwko. Przychodził tam w odwiedziny do syna. Nieraz też odwiedzał mieszkanie Piotra J. Nie podobało mu się to, jak Agnieszka K. wyrażała się o jego synu. Jak udało nam się ustalić, kilka miesięcy przed niedzielną zbrodnią Mariusz S. poważnie nożem pokaleczył Piotra J. Piotr J., zastraszony przez napastnika, w obawie o życie mówił po zdarzeniu, że napadli go szczeniaki. Nie złożył też żadnych zeznań przeciw Mariuszowi S. - Młody S. niedawno wyszedł ze szpitala psychiatrycznego, bo chciał J. zadźgać nożem, ale że ten nie złożył obciążających go zeznań, dlatego S. wyszedł ze szpitala - mówi nasz rozmówca. Inna osoba znająca wszystkich uczestników nieszczęśliwego zajścia mówi, że żal jej Mariusza, bo kiedy matka zmarła, wychowywała go ulica. O Piotrze J. wypowiada się, że to dobry chłopak, lecz do domu przyprowadzał tych, co mieli alkohol, bo opieka społeczna pieniędzy na alkohol mu nie daje. - Oni na zmianę spali i wstawali, spali i wstawali. Tak wyglądało ich życie - mówi o Piotrze J. i jego współlokatorach jedna z mieszkanek. Mariuszowi S. za popełnienie zabójstwa z art. 148 kodeksu karnego grozi nawet dożywotnia kara więzienia. Sprawca zabójstwa już wcześniej był notowany w policyjnych kronikach. W marcu 2010 roku pobił mężczyznę starszego od siebie o 20 lat, za to, że ten nie dał mu wcześniej 2 zł. Zabrał mu również portfel i uciekł. Siedlisko przestępczości To nie pierwsze tragiczne zdarzenie, do którego doszło w mieszkaniu wynajmowanym przez Piotra J. 21 grudnia ubiegłego roku Piotra J. odwiedziła mieszkanka Żnina, by złożyć mu życzenia świąteczne i noworoczne. W mieszkaniu, oprócz Piotra J., znajdowało się jeszcze czterech mężczyzn i jedna kobieta, którzy zachowywali się wobec znajomej Piotra J. agresywnie i napastliwie. Żądali od niej pieniędzy na alkohol. Przemocą zabrali kobiecie telefon komórkowy. Kiedy kobieta tłumaczyła, że nie ma przy sobie pieniędzy, bili ją rękami i kablem po całym ciele. Później napastnicy skrępowali kobietę i wrzucili ją do skrzyni kanapy. Usiedli na kanapie i pili alkohol. Potem podskakiwali na kanapie i grozili kobiecie, że ją zabiją. Po wyciągnięciu poszkodowanej ze skrzyni kanapy, zaciskali jej kabel na szyi i przystawiali noże do głowy. Trzech mężczyzn zmusiło ją też do czynu lubieżnego. Wobec pięciorga oskarżonych w tej sprawie toczy się proces w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy. Prokuratura zarzuca im dokonanie gwałtu i pobicie mieszkanki Żnina. Sąd wyłączył jawność rozprawy. - W tym mieszkaniu brakuje jeszcze dosłownie pożaru. Ja kiedyś widziałem, jak oni tam gotowali denaturat. Myślałem, że ta chałupa wyleci w powietrze. On to mieszkanie zamienił w melinę - mówi mieszkaniec Żnina. Piotr J. w 2011 r. po wyjściu z zakładu karnego chciał wrócić do mieszkania, które zajmował przed osadzeniem. Okazało się, że mieszka tam już inna osoba. Nie miał gdzie spać. Spał w parku. O pomoc zwrócił się do naszego reportera. Wcześniej sam pytał i upatrzył sobie lokal przy placu Działowym. Po naszej interwencji Piotr J. otrzymał właśnie to mieszkanie. Stanisław Wiciński, prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej w Żninie wyjaśnia, że prowadzone są rozmowy z Urzędem Miejskim, co stanie się z mieszkaniem wynajmowanym przez Piotra J. - Właścicielem mieszkania jest Urząd Miejski, dlatego rozmawiamy z Urzędem. W tym mieszkaniu powinna przebywać jedna osoba, a tam zawsze były 2-3 osoby. To jest jeden pokoik dla jednej osoby. Co pół roku umowa na to mieszkanie jest przedłużana - mówi prezes. Wczoraj burmistrz Leszek Jakubowski poinformował nas, że podjął decyzję, by Piotrowi J. wypowiedzieć umowę na wynajem mieszkania przy placu Działowym. Teraz mężczyzna trafi pod skrzydła Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej i zostanie skierowany do schroniska. Osoby, które znały zamordowaną Agnieszkę K. twierdzą, że w przeszłości była dobrą dziewczyną. Zwracają uwagę, że została pozostawiona sama sobie ze swoim nałogiem. Nikt jej nie pomógł w walce z alkoholizmem, dlatego jej życie skończyło się w tragiczny sposób. Wczoraj przed południem w mieszkaniu przy placu Działowym odbyła się wizja lokalna z udziałem sprawcy. Brali w niej udział również policjanci z wydziału kryminalistyki i prokurator Anna Banaszak. Po zakończeniu wizji, kiedy Mariusz S. był wyprowadzany z mieszkania, krzyczał: Dajcie mi sznur. Żnińscy śledczy otrzymali wyniki sekcji zwłok. Potwierdziła ona mechanizm śmierci ustalony przez policjantów. Jedyną przyczyną śmierci Agnieszki K. było uduszenie. Motyw zabójstwa jest cały czas ustalany. Podczas zeznań Mariusz S. przyznał się do popełnienia zbrodni. Dokładnie opisał okoliczności, w których dokonał zabójstwa. Okazał również skruchę i przeprosił za swoje postępowanie. Sam nie potrafił określić motywu zbrodni, bo w czasie, gdy dokonał zabójstwa, był pijany. Arkadiusz Majszak