Ponad miesiąc temu pisaliśmy w artykule Miał być byczy interes, ale przelewu nie ma o Marku Pahucie ze Smogorzewa oraz jego sąsiadach zza miedzy: braciach Mirosławie i Aleksandrze Silukach z Łabiszyna Wsi. Prowadząc produkcję rolną panowie ci zajmują się m.in. hodowlą bydła. 5 marca na ich posesjach pojawiło się kilku mężczyzn w samochodzie scania przystosowanym do przewozu bydła. Najpierw nie zdementowali błędnego przekonania Marka Pahuta, że są przedstawicielami skupu w Krotoszynie pod Barcinem, z którego usług hodowca już korzystał i miał do niego zaufanie. Dopiero później, gdy Marek Pahut zdecydował już o wprowadzeniu swego byka na samochód i dokonaniu transakcji, okazało się, że przybysze są z Huty Nowej (wsi usytuowanej pod samą Łysą Górą) w województwie świętokrzyskim. Marcin W., właściciel skupu, wystawił fakturę z pieczątką, na której były numery REGON i NIP firmy Junior. Nabywca z Huty Nowej zobowiązywał się w ciągu 21 dni na konto sprzedającego byka przelać kwotę 4.472 zł. Marcin W. nie uczynił tego ani w ciągu 21 dni, ani do dzisiaj. Scania z bykiem oddanym przez Marka Pahuta pojechała do sąsiedniego gospodarstwa, położonego administracyjnie w Łabiszynie Wsi. Tutaj Marcinowi W. i jego ludziom dwie krowy oraz byka zdecydowali się sprzedać Aleksander i Mirosław Silukowie. Mieli otrzymać za to bydło 12.000 zł. Również oni do dzisiaj nie otrzymali należności. Policja i windykator Poszkodowani zgłosili sprawę na komisariacie w Barcinie. Aspirant Robert Wróblewski z Komendy Powiatowej Policji w Żninie poinformował nas, że oszukanych rolników w Polsce jest więcej, a większość z nich pochodzi z rejonu Buska Zdroju w województwie świętokrzyskim. Dlatego to tamtejsza Komenda Powiatowa Policji prowadzi dochodzenie i tam funkcjonariusze z powiatu żnińskiego przekazali materiały zgromadzone w tej sprawie. Hodowcy ze Smogorzewa i Łabiszyna Wsi m.in. rozpoznali na komisariacie w Barcinie na okazanym im zdjęciu Marcina W., który 5 marca zabrał im z gospodarstw bydło i nie zapłacił za nie. Marcin W. zapewniał naszych rolników, którzy do niego regularnie dzwonili, że zapłaci, że już przelał pieniądze na konto - niestety wierzyć mu nie było można, bo na ich rachunki bankowe nic nie spływało. Internet w akcji Do Marka Pahuta niedawno zadzwonił rolnik spod Zamościa (województwo lubelskie). Okazało się, że przeczytał nasz artykuł na stronie internetowej. Poinformował naszego rolnika, że też został oszukany przez Marcina W. Marek Pahut dziwi się, że policjanci prowadzą jakieś działania, a przynajmniej deklarują, że prowadzą, a podejrzany nadal prowadzi swą działalność i pojawiają się wciąż nowi pokrzywdzeni. Bracia Silukowie i Marek Pahut w tym tygodniu zamierzają powierzyć misję odzyskania swych pieniędzy windykatorowi. Policjanci bowiem i prokuratura, nawet doprowadzając do skazania podejrzanego, nie odzyskają pieniędzy poszkodowanych. Rolnicy spod Łabiszyna umówili się w tym tygodniu na spotkanie z windykatorem, z którym podpiszą umowę na miesiąc, góra dwa miesiące, w oparciu o którą egzekutor podejmie się odzyskać pieniądze. Ma zacząć od negocjacji z Marcinem W. Zatrzymanie podejrzanego Nie wiadomo jednak, czy do tych negocjacji w ogóle dojdzie, bo - jak przekazał sierżant sztabowy Marcin Ciszak, oficer prasowy w KPP w Busku Zdroju - we wtorek policjanci z wydziałów kryminalnych w KPP Busko Zdrój i Komendzie Wojewódzkiej Policji w Kielcach dokonali zatrzymania 23-letniego podejrzanego o oszustwa na skupie bydła. Dochodzenie prowadzone jest przez Prokuraturę Rejonową w Busku Zdroju. Za oszustwa podejrzanemu grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności. Podejrzany od razu trafił do aresztu śledczego, więc windykator łabiszynian będzie miał utrudnione dotarcie do niego. Prokurator prowadzący sprawę w Busku Zdroju przekazał nam, że nie wnioskował do tamtejszego sądu o żadne środki zapobiegawcze przeciwko zatrzymanemu. - Nie było takiej konieczności, bo ciążył na nim wyrok sądowy za wcześniej popełnione przestępstwo i został odwieziony do aresztu, by po prostu odbyć zasądzoną wcześniej karę za oszustwa. A jest znów podejrzanym, bo prowadzimy nową sprawę o oszustwa wobec kilkunastu poszkodowanych z powiatu buskiego i okolic na kwotę łącznie ponad 100.000 zł. Jeśli w toku prowadzonego przez nas postępowania zgłoszą się kolejni poszkodowani, choćby z powiatu żnińskiego, to zostaną dołączeni do nowego postępowania. Oczywiście pod warunkiem, że zebrany materiał dowodowy będzie wskazywał, że zostali rzeczywiście pokrzywdzeni przez tę sama osobę. To, że ktoś posłużył się w powiecie żnińskim numerem NIP i REGON naszego podejrzanego, jeszcze nie oznacza, że chodzi o tę samą osobę - powiedział prokurator z Buska Zdroju. Kiedy przekazaliśmy prokuratorowi informację, że poszkodowani spod Łabiszyna podczas okazania przez policję zdjęcia Marcina W. rozpoznali w nim osobę, która zabrała im w marcu byki, przedstawiciel organów ścigania w Busku Zdroju stwierdził, że jeśli to się potwierdzi, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby sprawę z powiatu żnińskiego wciągnąć w akt oskarżenia, który on skieruje do tamtejszego sądu. To samo dotyczy ewentualnie poszkodowanego z okolic Zamościa w województwie lubelskim i innych osób. Istnieje też ewentualność, że wniosek do szubińskiego sądu w sprawie, w której poszkodowani są mieszkańcy gminy Łabiszyn, złoży prokuratura szubińska. Marek Pahut powiedział, że perspektywa wyjazdów w charakterze poszkodowanych przed oblicze Temidy na Kielecczyźnie trochę go i sąsiadów z Łabiszyna Wsi martwi, bo Busko Zdrój leży daleko od Łabiszyna, a w gospodarstwie rolnik zawsze ma dużo zajęć. Karol Gapiński