Sąd uznał, że Bartosz P. jest winny przyjęcia od rodziny bydgoskiego przedsiębiorcy 108 tys. zł. Za te pieniądze mecenas obiecywał rodzinie przebywającego w areszcie Marka L. m.in. "załatwienie" jego zwolnienia i uzyskanie korzystnych opinii biegłych - poinformowano w toruńskim sądzie rejonowym. Adwokat praktykuje głównie w Bydgoszczy, więc ze względu na konieczność zachowania bezstronności sprawę rozpatrywali sędziowie z Torunia. Wyrok jest nieprawomocny. Marek L., który prowadzi w Bydgoszczy kilka lokali rozrywkowych, w 2005 roku został zatrzymany m.in. pod zarzutem nielegalnego posiadania broni i materiałów wybuchowych. Jego rodzina zwróciła się do Bartosza P., gdyż obaj prywatnie się znali. Gdy minęło kilka miesięcy, a adwokat nie wywiązał się z obietnic, rodzina Marka L. nagrała jedną z rozmów, jakie prowadziła z prawnikiem w sprawie pieniędzy. Nagranie trafiło do prokuratury, która oskarżyła mecenasa o płatną protekcję. Adwokata skazano na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu oraz grzywnę w wysokości 60 tys. zł; sąd nakazał mu też zapłacenie 12 tys. zł. kosztów procesu i wpłacenie na rzecz Skarbu Państwa 108 tys. zł - kwoty, jaką przyjął w formie łapówek. Sąd orzekł także dwuletni zakaz wykonywania zawodu.