Obniżanie się dna rzeki stwarza realną groźbę kolejnych wycieków. Wisłę przecinają bowiem w tym miejscu, nie tylko rurociągi naftowe PERN-u, ale i zakładów chemicznych Anwil, którymi przesyłany jest etylen - gaz, który tworzy mieszaninę wybuchową z powietrzem. W tym miejscu dno rzeki obniżyło się aż o trzy metry, odsłaniając rurociąg. Katastrofa grozi też i innym budowlom poniżej włocławskiej zapory: Zagrożony jest na przykład most drogowy. Jak powiedział w rozmowie z reporterem RMF FM profesor Zbigniew Mabińsk, jest on aktualnie remontowany ze względu na bardzo aktywny proces erozji wgłębnej. Prace polegają na podpieraniu mostu za pomocą specjalnych iniekcji. Wszystkiemu winna jest włocławska tama, która, zamiast w całym systemie stopni wodnych, od 40 lat stoi samotnie. Jedynym ratunkiem przed kolejnymi katastrofami miałaby być budowa następnej tamy, którą odkłada się od kilku lat.