Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami dyrektora placówki od dziś przyjmowani są jedynie ci pacjenci, których życie i zdrowie jest zagrożne. Pozostali pacjenci, którzy się zgłoszą muszą zdecydować: albo pozostają we włocławskim szpitalu i płacą później za leczenie albo jadą do któregoś ze szpitali w odległych o kilkadziesiąt kilometrów miejscowościach. Wojewódzki szpital, którego dyrektor nie podpisał kontraktu z kasą chorych jest bowiem jedyną lecznicą w 120-tysięcznym Włocławku. Od dziś na bezpłatną pomoc mogą tu liczyć poza tym tylko noworodki i osoby należące do branżowej kasy chorych, z którą dyrektor włocławskiego szpitala podpisał kontrakt. Bronisław Dzięgielewski zapowiada również, że jeśli Kujawsko-Pomorska Regionalna Kasa Chorych nie zmieni swojego stanowiska to w najbliższych dniach będą zamykane poszczególne przychodnie a tych na terenie włocławskiego szpitala jest ponad 20.