Niestety zagrożeni są wszyscy pracownicy tych przedsiębiorstw. Należące do grupy Orlen zakłady azotowe Anwil mają zostać sprzedane, ale wciąż nie wiadomo komu. Na razie chyba nie ma w Polsce firmy, która w dobie kryzysu byłaby w stanie wyłożyć 2 miliony złotych. Z kolei producenta lin stalowych Drumet dobiła silna złotówka i kulejący eksport. Gdy kilka lat temu fabryka była w doskonałej kondycji, Drumet kupował maszyny, urządzenia, linie technologiczne. Płatności rozłożone są na wiele lat i sięgnęły obecnego kryzysu - mówi Andrzej Galczak, rzecznik prasowy Drumetu. O swoją przyszłość obawiają się wszyscy, którzy pracują w firmach powiązanych z obiema fabrykami. Gdyby upadły, równocześnie prace mógłby stracić co dziesiąty mieszkaniec miasta.