- W życie od zaraz wprowadzamy nękające działania. Nasza reakcja jest zdecydowana i liczę, że będzie też skuteczna - zapowiedział prezydent Konstanty Dombrowicz. Stanowcze działania to - oprócz projektu uchwały zakazującej sprzedaży tych środków, jaki prezydent zaproponuje w środę radnym - także stałe patrole Straży Miejskiej przed punktami handlującymi tzw. dopalaczami oraz legitymowanie młodych osób wchodzących i wychodzących z tych sklepów. Strażnicy będą także rejestrować kamerą osoby wchodzące do sklepów. Prezydent nakazał także komunalnej spółce administrującej miejskimi budynkami natychmiastowe wypowiedzenie umów najmu firmom handlującym tymi środkami. - Apeluję jednocześnie do innych właścicieli budynków, spółdzielni, wspólnot i osób prywatnych wynajmujących lokale użytkowe na tzw. sklepy kolekcjonerskie, do takiego samego działania - podkreślił prezydent. - Należy też otwarcie powiedzieć, że nie są to żadne artykuły kolekcjonerskie. Skutki działania tych środków są porównywalne do narkotyków, a przecież nimi w Polsce nie można legalnie handlować - dodał Dombrowicz. Według danych zebranych przez strażników miejskich, na terenie miasta funkcjonuje siedem tego typu sklepów. - W przypadku trzech są to placówki ulokowane bardzo blisko siebie i nie będzie problemu, by wykonać zarządzenie prezydenta siłami, jakie mamy do dyspozycji - powiedział rzecznik Straży Miejskiej w Bydgoszczy Arkadiusz Bereszyński. Władze miasta liczą również na współpracę i wsparcie ze strony policji. Bydgoscy radni sceptycznie potraktowali jednak inicjatywę wprowadzenia zakazu. Jak ocenił wiceprzewodniczący Rady Miasta Tomasz Rega, zakaz taki będzie sprzeczny z obowiązującym w Polsce prawem, które nie zakazuje prowadzenia handlu tzw. dopalaczami. Według niego, uchwałę, jeśli nawet zostanie podjęta, podważą prawdopodobnie prawnicy wojewody, których zadaniem jest badanie zgodności z prawem tego typu dokumentów. Wojewoda kujawsko-pomorski Rafał Bruski zadeklarował jednak wsparcie dla wszelkich działań zmierzających do wyeliminowania w legalny sposób handlu dopalaczami. Do "skrupulatnego przestrzegania istniejących przepisów" zobowiązał Urząd Kontroli Skarbowej, Wojewódzki Inspektorat Inspekcji Handlowej oraz rozmawiał na ten temat ze specjalistami z Wojewódzkiego Inspektoratu Farmaceutycznego. - Pomimo braku rozwiązań prawnych umożliwiających skuteczne wyeliminowanie tych substancji z rynku, zobowiązałem służby do działania. O braku dobrych rozwiązań prawnych świadczy chociażby to, że działania tych służb, które kończyły się wnioskiem do prokuratury, znajdowały finał w odmowie wszczęcia przez nią postępowań karnych, ale skuteczne rozwiązanie tego problemu bez zmiany prawa, nie przyniesie oczekiwanych efektów - ocenił wojewoda. O dwóch zamroczonych i leżących na chodniku gimnazjalistach na głównej ulicy Bydgoszczy powiadomiła w poniedziałek policję przechodząca w pobliżu kobieta. Chłopcy w wieku 12 i 13 lat zostali przewiezieni do Szpitala Dziecięcego, gdzie stwierdzono u nich ostre zatrucie nieznanymi substancjami. Gimnazjaliści mieli przy sobie susz roślinny i puste opakowanie po tzw. dopalaczu. Dzięki szybkiej pomocy medycznej ich stan poprawia się i w najbliższych dniach zostaną wypisani do domów. Jak jednak podkreślają lekarze, przypadków zatruć dopalaczami jest w Bydgoszczy coraz więcej - tylko we wrześniu szpital udzielił pomocy kilkunastu dzieciom.