Gdy w poniedziałek 21 kwietnia około 23:00 dyżurny mogileńskiej powiatowej komendy odebrał telefon o kolizji drogowej w Procyniu (gm. Mogilno) nie przypuszczał, że informacja, jakich odbiera wiele, okaże się początkiem dużej afery. Zgłaszający kolizję drogową mężczyzna mówił, że doszło do niej na łuku drogi wojewódzkiej nr 262 prowadzącej z Kwieciszewa do Orchowa. Miały zderzyć się vw polo i peugeot 406. Kolizja bez śladów Rzecznik prasowy KPP mł. asp. Tomasz Rybczyński mówi reporterowi, że na miejsce pojechali policjanci z ogniwa patrolowo-interwencyjnego. - Faktycznie w określonym w zgłoszeniu miejscu stały dwa samochody z widocznymi uszkodzeniami, a obok dwaj mężczyźni podający się za kierowców tychże aut - relacjonuje rzecznik policji. Z relacji kierowców już na miejscu wynikało, że pojazdy zderzyły się bocznie podczas wymijania na łuku drogi, po czym vw miał jeszcze uderzyć w drzewo. Policjantom kolizja wydała się jednak bardzo podejrzana. Raz, że do zdarzenia doszło w nocy, na nieuczęszczanym praktycznie o tej porze dnia odcinku drogi. Wyglądało to tak, jakby pod pozorem ciemności ktoś chciał ukryć uszkodzenia samochodów. Kierowcy liczyli, że policja za bardzo nie będzie autom się przyglądać. - Jednak, kiedy policjanci zaczęli się baczniej przyglądać uszkodzeniom pojazdów i konfrontować swoje spostrzeżenia z relacjami uczestników zgłoszonej kolizji, doszli do wniosku, że uszkodzenia nie mogły powstać w podawanych okolicznościach - mówi rzecznik Rybczyński. Na części wgnieceń karoserii była widoczna rdza, były to stare ślady. Policjanci ponadto nie zauważyli na drodze charakterystycznych śladów czy to hamowania, czy innych, które zazwyczaj występują przy tego rodzaju zdarzeniach. Na przykład kierowcy mówili, że jeden z samochodów odbił się od drzewa. I rzeczywiście na drzewie były ślady odrapania, ale mające kilka tygodni. Nie było tam żadnych świeżych śladów zdarcia kory lub innych. Co bardzo zaskoczyło policjantów to to, że jeden z kierowców od razu ochoczo przyznawał się do winy i spowodowania kolizji. Rzecznik Rybczyński mówi, że bardzo rzadko przy tego rodzaju zdarzeniach drogowych mają miejsce takie zachowania kierowcy, tym bardziej w sytuacji, gdy kierowcy się nie znają. Każdy z nich chce mieć wtedy jak najmniejszą winę i zrzuca ją na drugiego uczestnika kolizji. Tutaj, taka sytuacja nie miała miejsca. Dodatkowo, żaden z kierowców nie odniósł nawet najmniejszych obrażeń ciała, co zdarza się przy kolizjach, ale rzeczywiście rzadko. Technicy w akcji Mogileńscy policjanci, gdy nabrali podejrzeń, że z kolizją jest coś nie tak, powiadomili dyżurnego KPP, który błyskawicznie skierował do Procynia policjantów z sekcji kryminalnej KPP Mogilno. Oni przeprowadzili szczegółowe oględziny samochodów i miejsca kolizji. Kryminalni potwierdzili podejrzenia swych kolegów. Obydwaj kierowcy zostali zatrzymani w areszcie komendy mogileńskiej. Zatrzymano 51-letniego Tomasza Ł. mieszkańca powiatu swarzędzkiego, który podawał się za kierowcę peugeota oraz 25-latka z Mogilna Wojciecha S., który utrzymywał, że siedział za kierownicą vw polo. Obydwaj zostali przesłuchani. Z posiadanych przez nas informacji wynikało, iż jeden z uczestników fałszywej kolizji jest księdzem. Spytaliśmy o to rzecznika Rybczyńskiego, który potwierdził nasze informacje. Okazało się, że ks. Tomasz Ł. ma tzw. zastępstwo duszpasterskie w parafii pw. św. Stanisława Biskupa w Gołaszewie, w dekanacie kłeckim.