W krajobrazie powiatu mogileńskiego coraz częściej pojawiają się generatory wiatrowe do wytwarzania energii elektrycznej przy wykorzystaniu odnawialnych źródeł energii - potocznie nazywane wiatrakami. Energia elektryczna uzyskana z wiatru jest ekologicznie czysta, gdyż jej wytworzenie nie pociąga za sobą spalania żadnego paliwa. Na terenie gminy Mogilno stawianiem wiatraków zajęła się spółka Poland Wind Energy, która wybudowała już w województwach kujawsko-pomorskim i wielkopolskim kilka elektrowni wiatrowych o mocy 900 kW we współpracy z duńskim inwestorem. Takie wiatraki stanęły m.in. w Olszy. Na przełomie 2007 r. i 2008 r,. na polu sołtys wsi Marzanny Nowickiej postawiono dwa wiatraki o mocy 900 kW. Po niespełna pół roku na początku czerwca do firmy Poland Wind Energy trafił protest podpisany przez 20 rodzin mieszkających we wsi. Od chwili postawienia we wsi wiatraków mieszkańcy nie mogą oglądać telewizji, słuchać radia, ponieważ praca wiatraków powoduje zakłócenia w odbiorze RTV. W imieniu mieszkańców protest do firmy wystosowała sołtys wsi Marzanna Nowicka. - Złożyłam pismo, ponieważ to u mnie interweniowali mieszkańcy wsi. Jestem sołtysem, więc chcę, aby wszystkim u nas we wsi żyło się dobrze i komfortowo. Cała sytuacja jest dla mnie o tyle niekomfortowa, ponieważ wiatraki stoją na moim polu. Ja nie mam żadnych zakłóceń, ponieważ jeszcze przed zamontowaniem wiatraków założyliśmy satelitę. Najgorzej mają ci mieszkańcy, którzy antenę skierowaną mają na Trzeciewiec. Byłam u jednej z rodzin i zobaczyłam, jak wyglądają zakłócenia. Rzeczywiście na dłuższą metę nie da się tego wytrzymać. Wygląda to tak, że w momencie obrotu śmigieł wiatraków obraz w telewizji staje się zaśnieżony i słychać tylko szumy - opowiada naszemu reporterowi sołtys Olszy. Po złożonej petycji Marzanna Nowicka zadzwoniła również do firmy, gdzie rozmawiała ze współwłaścicielką firmy Katarzyną Kampinga. Ta miała powiedzieć pani sołtys, że pracownicy przekręcą pióra wiatraków, założą jakieś urządzenia i wtedy niedogodności znikną. Ponieważ - jak mówią mieszkańcy - nic nie dało przekręcenie piór, a firma dalej nic nie robiła w tej sprawie, 12 lipca sołtys Olszy pismo o takiej samej treści zaniosła do Urzędu Miejskiego. Od burmistrza gminy Leszka Duszyńskiego, mieszkańcy Olszy oczekują interwencji w ich sprawie u właściciela spółki. Przy okazji wyszło na jaw, że przed ustawieniem wiatraków nie sporządzono mapek akustycznych, dopiero teraz sołtys Nowicka otrzymała z Urzędu Miejskiego pismo informujące, że Starostwo Powiatowe wykonana takie mapki, które mają potwierdzić, czy rzeczywiście praca wiatraków ma wpływ na odbiór radia i telewizji w wiosce. - Tutaj w Olszy mamy taki teren, że bardzo ciężko jest nam przestawić anteny na inny przekaźnik. Nie dość, że wciąż mamy problemy z telefonami komórkowymi, to teraz jeszcze z telewizją. Zakłócenia naszym zdaniem polegają na nieodpowiednim ustawieniu śmigieł. Wieczorem to nie da się telewizji oglądać. I tak jest od samego początku, jak tylko wiatraki uruchomili. Sołtys Nowicka nieraz dzwoniła do tej firmy, ale oni zawsze mówili, że coś robią, ale nie robią nic. Cały czas jest tak samo. Zobaczymy, co będzie dalej - mówi Stanisław Bernaciak. - My jesteśmy młodzi, to jeszcze wiele innych zajęć mamy, ale z nami mieszkają rodzice, a to już są starsi ludzie, dla których jedyną rozrywką jest oglądanie telewizji, a tutaj takie problemy. Starsi ludzie tylko niepotrzebnie muszą się denerwować - mówi mieszkanka wioski Aldona Januszewska. Zadzwoniliśmy do mieszczącej się w Warszawie Spółki Poland Wind Energy. Od właściciela firmy Asko Kampinga dowiedzieliśmy się, że sprawa wiatraków w Olszy jest im doskonale znana. - Nie jest tak, jak mówią mieszkańcy, że firma się nie interesuje. Cały czas walczymy z tym problemem. Staramy się sprowadzić z Danii sprzęt, który zlikwiduje zaistniały problem. Podobna sytuacja miała też gdzie indziej miejsce. Za pomocą odpowiednich urządzeń problem został rozwiązany - mówi właściciel firmy Asko Kampinga. Urządzenia, o które stara się spółka Poland Wind Energy, zmieniają sygnał z Dolby na Digital. Okazuje się jednak, że urządzenia, które zażegnały konflikt w Danii, działają na innych parametrach, dlatego firma stara się wykonać takie urządzenie, które będzie działało w Polsce. Na jedno takie urządzenie firma czekała około miesiąca. Okazało się jednak, że nie można go przerobić i czekają teraz na inne. - Obrazowo wygląda to tak, że fale radiowe, które płyną, są rozbijane przez śmigła i całość działa jak mikser. Stąd te zakłócenia w odbiorze radia i telewizji - powiedział Kampinga. Paweł Lachowicz