Na sesji Rady Miasta stawili się wszyscy jej członkowie, więc pomysłodawcy nie dysponowali poparciem wystarczającym do przeforsowania projektu. Projekt uchwały, wyrażającej zgodę na budowę pomnika w centrum Torunia, na parceli należącej do miasta, wzbudził podczas czwartkowej sesji burzliwą dyskusję w kuluarach, ale na forum rady doszło tylko do jego prezentacji przez inicjatorów. Po niej klub PiS wystąpił o zarządzenie krótkiej przerwy, podczas której projekt został wycofany z porządku sesji na prośbę wnioskodawców. Ponieważ w czwartek na obrady stawili się wszyscy radni, uchwała nie miała szans na akceptację, gdyż swój sprzeciw zapowiedziały już wcześniej kluby PO i SLD, dysponujące w tym momencie większością pozwalającą na jej odrzucenie. - Wierzyliśmy, że koledzy z PO zechcą wesprzeć budowę pomnika. Niestety, okazało się, że Toruń stał się teatrem podobnych wydarzeń jak 80 lat temu, kiedy chciał upamiętnić Piłsudskiego, a endeckie bojówki rozpoczęły podobną kampanię ataków - ocenił radny Grzegorz Górski (PiS). Radni PiS zdążyli jednak odrzucić argument przeciwników pomnika, oburzonych brakiem szerszych konsultacji w tej sprawie. - Pan prezydent jest jedynym spośród nas, który może powiedzieć, że działa w imieniu większości torunian. Jego pomoc i wsparcie jest dowodem na to, że większość torunian solidaryzuje się z naszym przedsięwzięciem - podkreślił Górski. Prezydent Michał Zaleski (niezrzesz.) i jego klub radnych Czas Gospodarzy popierali projekt zgłoszony przez PiS. W wystąpieniu na koniec czwartkowej sesji Zaleski zarzucił oponentom z PO, że ten skrót, w kontekście sprawy toruńskiego pomnika, oznacza "pychę i obłudę". - Ciągle pamiętam to, co się działo między 10 a 17 kwietnia ub.r. Miliony osób pogrążonych w żałobie. Teksty gazet i przekazy telewizyjne pełne ciepła o prezydencie i innych ofiarach - przypomniał Zaleski. Radni PiS zapowiedzieli w czwartek, że nie zamierzają zrezygnować z upamiętnienia ofiar katastrofy smoleńskiej w Toruniu. Na razie nie wiadomo jednak, czy pozostaną przy pomyśle budowy pomnika, czy innej formie uhonorowania. Lech Kaczyński nie miał bliższych związków z Toruniem. - Chcemy go upamiętnić jako prezydenta, wybitnego człowieka i męża stanu, który zasłużył się dla całej Polski i który nie myślał w kategoriach wygrania najbliższych wyborów - uzasadniał przed czwartkową sesją prof. Wojciech Polak, historyk z UMK, który tworzył komitet honorowy budowy pomnika. Projektantem obelisku miał być toruński rzeźbiarz Tadeusz Wojtasik. Wstępnie ustalono, że monument ma składać się z trzech brył: figura orła zrywającego się do lotu, postaci prezydenta i głazu z nazwiskami wszystkich poległych w katastrofie lotniczej. Koszt budowy oszacowano na około 300 tys. złotych, a cała potrzebna kwota miała pochodzić ze zbiórki publicznej.