W kolejce od 4. rano
Wczoraj w bydgoskim szpitalu wojewódzkim pacjenci czekali w kolejce do rejestracji po kilka godzin, nawet od godz. 4. rano - chcieli mieć pewność, że dostaną się na zabiegi rehabilitacyjne.
Jak pisze "Gazeta Pomorska", pani Anna z Osielska czekała aż dotrze do okienka trzy godziny: "Nie ma już masaży i hydroterapii" - poinformowała czekającym w ogonku.
"Nie mam siły, idę do domu" - mówi Dr Rajmund Karczewski, szef Zakładu Usprawniania Leczniczego nie czuje się odpowiedzialny za tę sytuację. Umowa z Narodowym Funduszem Zdrowia narzuca, ilu pacjentów może przyjąć w ciągu miesiąca. Raz na kwartał placówka zapisuje pacjentów na rehabilitację.
"Inne wyjście z sytuacji to od razu rozpisać wizyty na cały rok. Najgorsze jest potem, jak przychodzą ludzie i proszą o rehabilitację, a ja muszę mówić, że nie ma miejsc" - dodaje Karczewski.
W szpitalu oblegana jest jeszcze jedna poradnia - ortopedyczna - to przyszli pacjenci rehabilitacji.
Zdaniem rehabilitantów ze szpitala wojewódzkiego, 40 proc. pacjentów to ciągle ci sami ludzie; zdarzają się też tacy, którzy mają skierowania od kilku lekarzy.
INTERIA.PL/Gazeta Pomorska