Jak pisze "Gazeta Pomorska", Jacek P., wcześniej nie karany, spotkał się z Dorotą, siostrą bratowej, 17 marca 2004 r. Razem pojechali do lasu, gdzie doszło między nimi do zbliżenia. Dziewczyna zagroziła, iż o ich kontaktach powiadomi jego żonę. Wyrzuciła między drzewa kluczyki od małego fiata, którym przyjechali. Doszło do szarpaniny. Jacek P. "chciał Dorotę uspokoić", wyjął z bagażnika sznurek i zacisnął go na jej szyi. Wina Jacka P. jest bezsporna, co potwierdziły dowody, eksperyment na miejscu zbrodni oraz wskazanie przez niego miejsca w lesie, w którym ukrył ciało dziewczyny. Wyrok nie jest prawomocny.