- Ja skorzystałem z łaskawości i urzędowałem pięć lat dłużej niż powinienem - powiedział ks. Leszek Zakrzewski, dotychczasowy i jedyny proboszcz parafii NMP Różańcowej w Jabłówku. - Niektórzy muszą odejść na emeryturę, jak tylko skończą 75 lat, a ja miałem o pięć lat więcej. Nowym proboszczem kościoła w Jabłówku będzie teraz ks. Wojciech Schejn, który jest także proboszczem parafii św. Urszuli Ledóchowskiej w Lubostroniu. W niedzielę nastąpiło oficjalne przekazanie dóbr. Parafianom nie spodobał się taki obrót rzeczy. Dziwią się, że proboszczem kościoła z dekanatu żnińskiego ma być ksiądz z kościoła z dekanatu barcińskiego. Podkreślają, że wcześniej kościół w Jabłówku należał do parafii w Chomętowie, wielu z mieszkańców Jabłówka, Jabłowa Pałuckiego i Buszkowa ma swoich bliskich na tamtejszym cmentarzu. Wspominają, że krótko po wojnie do kościoła w Jabłówku przyjeżdżał przez niedługi czas ksiądz z kościoła św. Marcina w Żninie, natomiast z kościołem w Lubostroniu ani z kościołami w Łabiszynie Jabłówko nigdy nie było związane. - Te dwie parafie zostały połączone unią personalną, to znaczy, że obie parafie mają jednego proboszcza - wyjaśnia ks. Zbigniew Przybylski, rzecznik prasowy kurii gnieźnieńskiej. - To, że obie leżą w różnych dekanatach właściwie niewiele zmieni, dziekani na pewno się dogadają między sobą, nie będzie problemu. Takie połączenie nastąpiło ze względów praktycznych, one są oddzielone od siebie ośmioma kilometrami, poza tym obie są niewielkie. Chomętowo natomiast nie wchodziło w grę, bo to już jest inna diecezja. Teraz proboszczem dla parafii w Jabłówku będzie ksiądz z sąsiedniej parafii. Podkreśla on, że parafia w Jabłówku nie będzie włączona do parafii w Lubostroniu, tylko będzie funkcjonować odrębnie, jak do tej pory. Osobno będzie prowadzona księgowość i księga chrztów. Nowy proboszcz będzie przyjeżdżał do Jabłówka raz w tygodniu. Zmiany odczują jednak nie tylko parafianie z Jabłówka, ale także ci z Lubostronia - jedna z mszy niedzielnych zostanie zniesiona. - Zgodnie z prawem kanonicznym ja mogę odprawić tylko trzy msze jednego dnia - wyjaśnia ks. Wojciech Schejn. - Dlatego w niedziele i uroczystości dwie msze odprawię w Lubostroniu, a jedną w kościele w Jabłówku. Myślę, że ludzie w Lubostroniu się zmieszczą w tych dwóch mszach, a w Jabłówku też nie powinno być problemu. Będę obserwował, jak to się odbywa. Zmiany obowiązywać będą od 25 czerwca. W parafii w Lubostroniu w niedziele i uroczystości do tej pory msze święte odprawiane było o godzinie 8:00, 10:30 i 12:00, natomiast po zmianach msza o 10:30 zostanie zniesiona, a odprawiane będą jedynie te o 8:00 i o 12:00. Jeśli chodzi o Jabłówko, to msze święte w niedziele i uroczystości odprawiane były tam o 9:00 i 11:00. Po 25 czerwca w kościele tym msza święta niedzielna będzie odprawiana o 10:00. - Ja muszę mieć czas, żeby dojechać z jednego kościoła do drugiego, zwłaszcza w okresie zimowym i jesiennym - wyjaśnia ks. Wojciech Schejn i informuje, że wszystkie sprawy, które parafianie załatwiają w biurze parafialnym, parafianie z Jabłówka najprawdopodobniej będą mogli załatwić przed mszą lub po mszy. - W tych małych miejscowościach wywieszenie godzin otwarcia biura parafialnego mija się z celem, ludzie i tak przychodzą po mszy. I u mnie też sprawy kancelaryjne będzie można załatwić bezpośrednio po mszy. Parafianie skarżą się, że jedna msza w tygodniu to za mało, z drugiej jednak strony przyznają, że zdarzało się, że kościół świecił pustkami. - Nieraz msze są potrzebne, raz w tygodniu to za mało, z drugiej strony idziesz na Różaniec, a tam tylko dwoje dzieci - mówiła jedna z parafianek. - Takiego księdza, jak mieliśmy, to już mieć nie będziemy, tam już nikt do kościoła w Jabłówku teraz chodził nie będzie - zauważył jeden z mężczyzn. - No, chyba że ktoś dla księdza chodził do tej pory - odpowiadał drugi. Pojawiły się głosy, że ten moment musiał nastąpić, bo ksiądz ma już 81 lat. - Ale nie w taki sposób, w taki sposób księży się nie odwołuje, trzeba było nas na to przygotować - mówił Edmund Słomowicz, sołtys Jabłowa Pałuckiego. - Niechby oni nam powiedzieli, że teraz ksiądz musi dokończyć remont dachu, przecież są pieniądze na to przyznane z Unii. Przez ten rok to zostałoby załatwione, my byśmy się oswoili z myślą i byłoby zupełnie inaczej. Mieszkańcy rozumieją, że z parafii w Jabłówku, która teraz liczy niewiele ponad 470 dusz, trudno byłoby się księdzu utrzymać. Jedni sądzą, że jeśli ksiądz byłby dla ludzi, to parafianie zginąć by mu nie dali, inni przypominają, że ks. Leszek Zakrzewski miał emeryturę, więc jego sytuacja finansowa też była inna niż księdza, który całkowicie musiałby być na utrzymaniu tej parafii. Ks. Leszek Zakrzewski przewidywał już wcześniej, że kiedy odejdzie, to zrobi się problem z tym, że nie będzie komu objąć parafii. Zimą ubiegłego roku podkreślał, że jest to zbyt mała parafia, żeby księdzu bez emerytury udało się z niej utrzymać. Przypuszczał, że być może pozostanie w Jabłówku, ale jako rezydent, a nie jako proboszcz. Jednak w ostatnią niedzielę poinformował, że przenosi się do Domu Seniora w Gnieźnie. - Ja musiałem spakować się w ciągu tygodnia i wywieźć wszystko to, co gromadziłem przez kilkadziesiąt lat - powiedział ks. Leszek Zakrzewski. W poniedziałek odbyło się spotkanie parafian, którzy planują pożegnanie swojego proboszcza. Odbędzie się ono po sobotniej mszy świętej, która rozpocznie się o 19:00. Magdalena Kruszka