Impreza odbywała się w budynkach dydaktycznych uczelni. Tragiczne wydarzenia rozegrały się w łączniku pomiędzy budynkami. Część młodych ludzi została stratowana. W czwartek na specjalnie zwołanej konferencji władze bydgoskiej uczelni poinformowały, że w nocnej akcji ratunkowej brało udział 12 karetek pogotowia. Ich załogi udzielały pomocy lżej poszkodowanym i reanimowały na miejscu dwóch studentów. Karetki odwiozły też do szpitali osiem osób. Jedna z nich zmarła. Obrażenia jakie odnieśli ranni to głównie złamania i poważne stłuczenia. Co najmniej dwie osoby są w ciężkim stanie, zagrażającym życiu. Prokuratura prowadzi w tej sprawie śledztwo pod kątem spowodowania zagrożenia dla życia i zdrowia, przez niewłaściwą organizację imprezy. Nie było policji. Była ochrona "Jesteśmy głęboko wstrząśnięci, bo od 15 lat tego rodzaju impreza jest podstawową imprezą uczelnianego samorządu studentów. Jest nam niezwykle przykro, że w tym roku mieliśmy taką sytuację. Do tej pory takich imprez nie zgłaszaliśmy policji, bo mieliśmy ochronę. W ilości zabezpieczającej. Mamy podpisane umowy na tego rodzaju wydarzenia i do tej pory nie mieliśmy żadnych przypadków, które powodowałyby, że jakiekolwiek zdarzenia niebezpieczne miały miejsce" - tłumaczy rektor Uniwersytetu Technologiczno - Przyrodniczego w Bydgoszczy Antoni Bukaluk.Rektor złożył kondolencje bliskim poszkodowanych."Poczuwam się do odpowiedzialności, bo niewątpliwie rektor odpowiada za wszystko, co się dzieje w uczelni. Więc ja też odpowiadam za to. Nie podam się do dymisji, bo wyjaśnię sprawę, że na określonych zasadach udzieliliśmy zgody na organizację tej imprezy. Chciałbym sprawdzić, czy te wszystkie zasady zostały utrzymane" - stwierdził. Adam Górczewski Paweł Balinowski