Pracownicy poczty powiadomili policję. Listy zabezpieczyli strażacy, umieszczając je w specjalnych pojemnikach. Analiza Sanepidu wykazała, że biały proszek na kopertach to mąka. Policja szybko ustaliła nadawców. Kiedy w Toruniu jechał po nich radiowóz, studenci sami zgłosili się na komisariat. Rozsądek odezwał się jednak zbyt późno - prokuratura już wkrótce przedstawi im zarzuty. Niedoszli prawnicy za głupi żart odpowiedzą przed sądem, który może ich obciążyć kosztami akcji ratowników. Kłopoty będą mieli też na uczelni. Prawdopodobnie staną przed komisją dyscyplinarną, może im grozić nawet wydalenie ze studiów.