Wyłapujący sprawdzali numer ptaka, po czym dezynfekowano jego podbrzusze i łapy. - Nie możemy dopuścić do tego, żeby na sobie, na piórach przeniosły wirusa na zewnątrz - tłumaczyła wojewódzki lekarz weterynarii Bogumiła Mikołajczak. Nie wiadomo jednak, co dalej z pozostałymi 32 ptakami. Minister środowiska musi jak najszybciej podjąć decyzję co do ich losu, ponieważ poziom wody w Wiśle niebezpiecznie się podnosi, a to grozi zalaniem klatki. Być może już jutro rzeka przekroczy stan alarmowy. Chore ptaki miały być wywiezione z Torunia, ale nikt w kraju nie chce ich przyjąć. Być może decyzja, co z nimi zrobić, zostanie podjęta jeszcze dziś.