- Strajk, bez incydentów i nadzwyczajnych wydarzeń, trwał od godz. 9 do 14.35 i uczestniczyła w nim połowa z zatrudnionych 20 lekarzy. Pozostali to osoby funkcyjne - ordynatorzy i kierownicy, a także osoby już w wieku emerytalnym - powiedziała szefowa zakładowej organizacji Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Dorota Kasztelowicz. Dyrekcja szpitala zaproponowała 10-procentową podwyżkę dla wszystkich pracowników. Propozycję odrzucił OZZL, a przystały na nią związki pielęgniarek i pracowników administracyjno-technicznych. Zdaniem protestujących, po takich podwyżkach i tak byliby najmniej zarabiającymi lekarzami w województwie. Wskazują, że w przypadku wzrostu wynagrodzenia o 10 proc. lekarze z kilkunastoletnim stażem zyskaliby ok. 300 zł. - Zaproponowałam dotychczas lekarzom podwyżkę 10-proc. w odniesieniu do umów o pracę i umów dyżurowych, co w przypadku lekarza z drugim stopniem specjalizacji oznacza 600-660 zł miesięcznie więcej. Alternatywą jest przejście na umowę cywilnoprawną, w której mogę zaproponować wyższe stawki - podkreśliła dyrektorka szpitala Elżbieta Strawińska. W toruńskim szpitalu są miejsca dla 160 pacjentów. Lekarze zapowiedzieli, że w przypadku, gdy ich żądania nie zostaną spełnione, w poniedziałek rozpoczną strajk ciągły.