Pracownia koronarografii powstała w Toruniu niecały rok temu. Kosztowała 4,5 mln zł. Większość tych pieniędzy pochodziło z budżetu miasta. Za zabiegi wykonywane w pracowni płacą nie kasy chorych a Ministerstwo Zdrowia, które jednak postanowiło drastycznie obciąć limity w toruńskim szpitalu. Decyzja zaskoczyła władze placówki. Jeszcze na początku roku ustalono - jak twierdzi dyrektor szpitala Krystyna Zaleska - że pracownia w 2002 r. wykona 1,2 tys. koronarografii i 400 koronaroplastyk, zabiegów poszerzania naczyń. Resort zdecydował jednak, że tych pierwszych zabiegów będzie o 1000 mniej, drugich o 300. Od początku roku szpital jednak wykonał znacznie więcej zabiegów i teraz pracowni grozi zamknięcie. - Jest to badanie ratujące życie. Na to powinny znaleźć się pieniądze. Dostępność będzie znacznie ograniczona, znowu kolejki wydłużą się pewno do trzech lat (dziś czeka się 3 miesiące) - mówi Zalewska. Według niej z zabiegiem nie należy zwlekać. Można go zrobić prywatnie, ale wtedy koszt wyniesie nawet 7 tys. zł.