- Krzysztofa K., 53-letniego energoterapeutę, oskarżono o to, że w celu osiągnięcia korzyści majątkowej udzielał świadczeń zdrowotnych, polegających na rozpoznawaniu chorób oraz ich leczeniu. Prowadził przy tym również leczenie farmakologiczne, co udało się potwierdzić w przypadku "leczenia" przez niego małoletniej pacjentki - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Toruniu Artur Krause. Zdaniem śledczych oskarżony mężczyzna odpłatnie, nie posiadając do tego uprawnień, na prośbę rodziców diagnozował dziewczynkę oraz podawał jej leki. Stosowana przez niego maść nie pomogła, a zaniechanie odpowiedniego leczenia doprowadziło do pogorszenia zdrowia dziecka. - W wyniku zwłoki w podjęciu prawidłowego leczenia oraz błędnego rozpoznania choroby pokrzywdzona trafiła do szpitala. W lecznicy spędziła pięć tygodni, także na oddziale intensywnej opieki medycznej - zaznaczył Krause. Toruńska prokuratura badała także, czy Krzysztof K. nie naraził dziewczynki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Opinia biegłych w tej sprawie nie dała jednak podstaw do postawienia takiego zarzutu energoterapeucie. Zgodnie z przepisami ustawy o zawodzie lekarza i dentysty, "kto bez uprawnień udziela świadczeń zdrowotnych polegających na rozpoznawaniu chorób oraz ich leczeniu, gdy działa w celu osiągnięcia korzyści majątkowej albo wprowadza w błąd co do posiadania takiego uprawnienia" - podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.