"Na nasz wniosek sprawę przejęła Prokuratura Regionalna w Gdańsku" - powiedział rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Toruniu Andrzej Kukawski. Podkreślił, że specjalna jednostka zajmująca się postępowaniami dotyczącymi możliwych błędów medycznych ma zdecydowanie więcej instrumentów do badania takich kwestii. Największe takie ognisko W toruńskim szpitalu potwierdzono 51 przypadków zakażeń koronawirusem - u 17 pacjentów i 34 osób z personelu tego szpitala. Jest to największe ognisko zakażeń szpitalnych w regionie kujawsko-pomorskim. Dotychczas w szpitalu jednoimiennym zakaźnym w Grudziądzu zmarło dziewięć osób przetransportowanych z oddziałów tego szpitala, pięcioro pacjentów przetransportowanych z przyszpitalnej stacji dializ, a także przynajmniej dwie osoby, o których informują rodziny, które były pacjentami oddziałów szpitala miejskiego w Toruniu jeszcze w marcu, zostały wypisane do domów i z nich trafiły do szpitala zakaźnego w Grudziądzu. 8 maja PAP poinformowała o wszczęciu śledztwa w tej sprawie. Szpital nie ma sobie nic do zarzucenia "Ze względu na skalę i po wniosku naszych prawników sprawa zaniedbań w szpitalu miejskim w Toruniu została przeniesiona do Prokuratury Regionalnej w Gdańsku. Postępowanie będzie prowadził dział ds. błędów medycznych, przede wszystkim niezależny" - poinformował syn jednej z kobiet, która zmarła po zakażeniu koronawirusem SARS-CoV-2, Tomasz Wąs. Postępowanie prowadzone jest pod kątem narażenia wielu osób na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, narażenia na niebezpieczeństwo przez osobę zobowiązaną do opieki nad osobami i nieumyślnego spowodowania śmierci. Władze szpitala w Toruniu wskazują, że wszystkie procedury były wdrożone na czas i przestrzegane, a specjalne procedury dotyczące koronawirusa przed wybuchem epidemii nie istniały w całej Polsce.