Największym problemem dla motolotniarza było "wejście" na zamierzony pułap. Motolotnia nie mogła przebić zgromadzonych nad Toruniem chmur. Po ponad dwu godzinach prób wreszcie się udało. Teraz - choć Wiączek wzniósł się nad chmury - czekały na niego następne przeszkody: walka z zimnem, samotnością oraz ciśnieniem, które nie pozwalało swobodnie oddychać. W takich warunkach pilot wytrzymał równe 5 godzin, poprawiając poprzedni - o dwie godziny gorszy - wynik. Niedzielny lot Wiączka był kolejnym sprawdzianem przed planowanym na wiosnę - pierwszym w historii - lotem przez Altantyk. Toruński motolotniarz zamierza lecieć z Bostonu do portugalskiego porto. Trasa liczy ponad 5 tysięcy kilometrów, a lot potrwa dwa dni. Jacek Stępnicki RMF Bydgoszcz