Wszystko rozegrało się w poprzednią sobotę. Do kradzieży doszło w biały dzień niemal w samym centrum Tucholi. Kilka dni później rozmawialiśmy z poszkodowanym, którego odwiedziliśmy w jego mieszkaniu. Jeszcze niedawno o własnych siłach opuszczał mieszkanie. Paweł Knitter - bo o nim mowa - jest znanym tucholskim społecznikiem. Szefuje lokalnym strukturom związku pszczelarzy. Niestety, los go ciężko doświadczył. Przed 42 laty uległ ciężkiemu wypadkowi samochodowemu. Od tamtej pory jest inwalidą poruszającym się na wózku. Bezwład po złamaniu kręgosłupa sięga od czwartego kręgu piersiowego w dół. Mimo to pan Paweł jeszcze niedawno o własnych siłach opuszczał swoje mieszkanie. Przemieszczał się do garażu i samodzielnie jeździł samochodem. Mógł to robić dzięki nowoczesnemu, specjalnie przystosowanemu wózkowi inwalidzkiemu. - Jechałem wózkiem do garażu. Tam wsiadałem do samochodu. Gdy wracałem, wózek stał gotowy. Nie robiłem nikomu kłopotu - mówi. W sobotę wracam, a wózka nie ma Tak było do feralnej soboty. Wtedy niepełnosprawny tuchoalnin padł ofiarą niewyobrażalnego przestępstwa. - Kiedyś wjeżdżałem wózkiem do garażu, który zamykałem za pomocą pilota. Niestety, popsuła się brama. Od pół roku nie mogę znaleźć fachowca, który by to naprawił, dlatego wózek zostawiałem ostatnio na zewnątrz. Funkcjonowało to dobrze przez pół roku. W sobotę wracam, a wózka nie ma. Zacząłem się rozglądać po krzakach, myśląc, że ktoś go po prostu przestawił. Niestety, nie było żadnego śladu - opowiada. - Korzystam teraz z pożyczonego wózka, jest on jednak wyższy i szerszy. Mam ogromne kłopoty z wsiadaniem, a także manewrowaniem nim nawet w mieszkaniu. Obijam się o wszystkie sprzęty. Dodatkowo razem z wózkiem zginęła szwedzka poduszka ortopedyczna. Miała ona ogromne znaczenie, ponieważ zapobiegała powstawaniu odleżyn - wyjaśnia pan Paweł. Na nowy mnie nie stać Nasz rozmówca przyznaje jednocześnie, że dochody jego nie pozwalają na odkupienie straconego mienia. - Mam 1000 zł emerytury. Tymczasem najtańszy wózek tego typu kosztuje 1200 zł. Poduszka przeciwodleżynowa to także koszt 1000 zł. Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych refunduje zakup w 80 procentach. Można się jednak o niego starać raz na 5 lat. Tymczasem ja utracony wózek kupiłem 3 lata temu. Dodatkowo staram się oszczędzać na turnusy rehabilitacyjne. Trzeba będzie dostosować ten wózek, który mam, czyli go obniżyć i zwężyć. To jednak następny kłopot i kolejne koszty - narzeka tucholanin. Mężczyzna ma swoje przypuszczenia i refleksje na temat kradzieży. - Ten wózek to były moje nogi. Pijacy lub narkomani są jednak bezmyślni. Ich moralność jest przestawiona o 180 stopni. Jest jeszcze możliwość, że ktoś stojący wózek zabrał dla innego inwalidy. Człowiek sądzi innych po sobie. W tych czasach nie można mieć jednak zaufania do nikogo - podsumowuje pan Paweł. Policja zakłada dwie ewentualności Intensywne działania w tej sprawie prowadzi tucholska policja. - Jest to dla nas jedna z ważniejszych spraw. Szczególnie istotne jest w tej sprawie odzyskanie skradzionego mienia, które jest niezbędne do egzystencji poszkodowanego. Funkcjonariusze prowadzą intensywne działania poszukiwawcze. Jeżeli dadzą one rezultat, poszkodowany dowie się o tym pierwszy. Niestety, na razie się tak nie stało - mówi Dariusz Rudnik, naczelnik wydziału kryminalnego Komendy Powiatowej Policji w Tucholi. Nasz rozmówca ujawnia hipotezy, jakie przyjęli funkcjonariusze prowadzący postępowanie. - Najbardziej prawdopodobne są dwie ewentualności. Po pierwsze sprawca mógł zabrać wózek w celu sprzedania go na złom. Druga hipoteza mówi, że zabór wózka był idiotycznym kawałem dokonanym przez młodzież. Wtedy na przykład mógł on zostać wrzucony do wody lub ukryty w jakichś krzakach. Cały czas prowadzimy intensywne poszukiwania - wyjaśnia naczelnik. Burmistrz zapowiada pomoc Sprawą zbulwersowany jest burmistrz, który dowiedział się o kradzieży od nas. - Znam pana Pawła dobrze. To aktywny społecznik i bardzo miły człowiek. W głowie mi się nie mieści, jak ktoś mógł mu coś takiego zrobić. Tak potraktować osobę poszkodowaną przez los. Jestem tym zbulwersowany - podkreśla Tadeusz Kowalski. Włodarz zapewnia, że Paweł Knitter może liczyć na wszelką pomoc ze strony gminy. - Jeżeli będzie potrzebny transport, to oczywiście służymy takowym. Nie ma żadnego problemu, jesteśmy do dyspozycji - mówi. Gmina zamierza też postarać się o nowy wózek. - Natychmiast będę się kontaktował z Ośrodkiem Pomocy Społecznej. Myślę, że właśnie tą drogą uda się temu panu kupić nowy wózek - kończy burmistrz. Łukasz Zep, Robert Grygiel