Organizatorem protestu było Stowarzyszenie Ochrony Środowiska Naturalnego w Przyjezierzu oraz samorządy lokalne, na obszarach których położone są zagrożone jeziora. W manifestacji, która najpierw rozpoczęła się na kruszwickim rynku, a później przeniosła się do amfiteatru, wzięło udział około 5 tysięcy osób. Celem manifestacji była ochrona wód jeziora Gopło przed zagrożeniem ze strony nowej odkrywki kopalni węgla brunatnego Konin - Tomisławice. Jednocześnie manifestowano solidarność z gminami, na których terenach wysychają jeziora. Stąd w Kruszwicy pojawili się także samorządowcy z terenu ziemi mogileńskiej: burmistrz Strzelna Ewaryst Matczak, wójt Jezior Wielkich Marek Maruszak, wójt Dąbrowy Stanisława Łagowska i wójt Orchowa Teodor Pryka oraz przewodniczący Rad Gmin i radni. Przybył również zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Miradz, Roman Pawlak, który w parku przy amfiteatrze posadził wspólnie z nadleśniczym Nadleśnictwa Gniewkowo Dąb Nowego Tysiąclecia. Wśród uczestników happeningu można było zobaczyć młodzież z Zespołu Szkół Zawodowych ze Strzelna oraz członków Stowarzyszenia Wędkarstwa i Ochrony Środowiska działającego przy M-GOKiR w Strzelnie, którzy przywieźli ze sobą transparenty. Była także liczna grupa posłów, która już wcześniej złożyła w Sejmie zapytania i interpelacje w sprawie Jeziora Ostrowskiego. Podczas happeningu Jezioro Ostrowskie wielokrotnie wymieniano jako przykład negatywnego oddziaływania kopalni na środowisko. Gwizdani przyjęto wyjaśnienia przedstawiciela kopalni, że winę za opadanie poziomu wody w jeziorach tego obszaru ponosi brak opadów. Reprezentant kopalni dodał, że Gopło może tylko zyskać na uruchomieniu odkrywki w Tomisławicach. Jeden z uczestników spotkania stwierdził, że skoro tak, to dlaczego jeziora na terenie np. gminy Mogilno, nie wysychają. Tam również notuje się podobny stopień opadów jak na obszarze gmin Strzelno i Jeziora Wielkie czy Orchowo. Gospodarz spotkania, burmistrz Kruszwicy Tadeusz Gawrysiak, stwierdził, że działania w obronie kujawskich jezior, przewyższają zakresem obronę symbolicznej już Rospudy. Dodał, że w obronie jezior władze zrobią wszystko, włącznie z wykorzystaniem instytucji Wspólnoty Europejskiej. Podczas manifestacji odczytano pismo skierowane do premiera Donalda Tuska, pod którym swoje podpisy składali uczestnicy protestu. Józef Drzazgowski powiedział reporterowi Pałuk: - W założeniach miał być to marsz protestacyjny w obronie jezior i zmierzający do zatrzymania ekspansji kopalni. Okazało się, że przerodził się on w prawdziwe powstanie kujawskie. Nie mamy w dłoniach sierpów i kos, ale mamy transparenty i argumenty w postaci niezależnych ekspertyz. Mieszkańcy Kujaw podnieśli głowy i zrozumieli, o co idzie walka i co mogą stracić. To co się stało w Kruszwicy, na pewno na długo zapadnie w pamięci tych tysięcy ludzi, którzy tutaj przybyli. Akcja przyniesie z pewności pozytywne rezultaty dla Kruszwicy i Jezior Ostrowskiego, i Wójcińskiego oraz naszych Lasów Miradzkich. Do Kruszwicy dotarła także kilkuosobowa grupa działaczy Greenpeace, którzy po zakończeniu manifestacji wspólnie z Józefem Drzazgowskim odwiedzili zagrożone tereny. Sławomir Gacek