O takich problemach opowiadają nam mieszkańcy Śliwic, Śliwiczek i Lińska, czyli miejscowości położonych bardzo blisko intensywnie uczęszczanych ulic. - Nie dość, że dochodzi do usterek technicznych budynków i wspomnianego drżenia wszystkiego na około, to mieszkańcy często nie mogą spać - przyznaje wójt. Domy położone dosłownie o metr od ulicy Postanowiliśmy rozszerzyć temat, który Katarzyna Kwaśniewska, mieszkanka Śliwic, zasygnalizowała na zebraniu sołeckim w Śliwicach. W końcu upewniliśmy się, że problem części ulicy Dworcowej, na której mieszka to tylko wierzchołek góry lodowej. - Sprawa ciąży przede wszystkim na mieszkańcach Śliwic, Lińska i Śliwiczek. Chodzi o ulice, którymi bardzo często przejeżdżają ogromne, obładowane ciężarówki. Układ miejscowości wygląda tak, że niektóre domy mieszkalne położone są dosłownie o metr od tych ulic - przyznaje wójt gminy Śliwice i mieszkaniec Lińska Daniel Kożuch. Jakie są więc efekty codziennych a także conocnych przejazdów wielkich i ciężkich aut? Na to pytanie odpowiedziała nam wizyta m.in. właśnie u Katarzyny Kwaśniewskiej i jej sąsiadki Bożeny Wolter. "Właściwie to wibrują chyba całe budynki" - Prawie rok temu przeprowadzaliśmy remont domu. Pęknięcia były wtedy bardzo duże. Wyraźnie było widać coraz większe przerwy między ścianami. Od napraw nie minęło 12 miesięcy, a już pojawiają się kolejne pęknięcia. Usterki są coraz bardziej widoczne, zwłaszcza przy oknach, także na zewnątrz budynku - zaczyna opisywać Kwaśniewska. - Podłoga drży i wibruje, hałasują obijające się o siebie szklanki postawione na półkach. Podobnie jest z żyrandolami - dodaje Wolter. - Są dni, kiedy auta jadą tędy kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt razy dziennie. To ogromna uciążliwość. Wszystko w domach drży, właściwie to wibrują chyba całe budynki. W moim domu jest jeszcze drewniany strop, a ściany są "lane". Efekty przejazdu tych aut są więc nie do zniesienia - opisuje sprawę Katarzyna Kwaśniewska. Podobne "objawy" notowane są także w Śliwiczkach. Jedna z tamtejszych mieszkanek dodaje nam nawet, że drżenie po przejeździe obładowanych i ogromnych samochodów jest tak duże, że przestawia się antena satelitarna i gubi sygnał transmisji. Nie inaczej jest w Lińsku, gdzie domy dosłownie stoją przy ulicy. - Nie dość, że dochodzi do usterek technicznych budynków i wspomnianego drżenia wszystkiego na około, to mieszkańcy często nie mogą spać. Auta przecież poruszają się także nocą, do tego bardzo często z nadmierną prędkością, a przecież obowiązuje tu 30-tka - mówi Daniel Kożuch. - Te ulice są bardzo stare. Nie były zbudowane pod koła wielkich ciężarówek z drewnem i nie wytrzymują takiego obciążenia. Przemysł w końcu idzie do przodu i należy się z tego cieszyć, jednak to są jego uboczne efekty - dodaje wójt gminy. - W niedługim czasie remontowana będzie ulica Ks. Sychowskiego w Śliwicach, na której także zwraca się uwagę na ten problem. Chciałbym oczywiście, by inne drogi były remontowane jak najszybciej, jednak tu wszystko nie będzie zależało ode mnie. Mówimy w końcu o drogach powiatowych - przyznaje Daniel Kożuch. Prawo budowlane jest brutalne Mimo, że do większych uszkodzeń domów w przypadkach, z którymi się zapoznaliśmy jeszcze daleko, warto powiedzieć co przewidują przepisy prawa. Te okazują się dla właściciela domu brutalne. - Rzeczywistość dla właścicieli takich budynków faktycznie jest okrutna. Jeśli otrzymamy od nich zgłoszenie o tym, że ich domy ulegają uszkodzeniom z tych czy innych powodów to konsekwencje i tak będziemy wyciągać od właścicieli. To im nakażemy zlecenie wykonania ekspertyzy. Przykładowa sytuacja ekstremalna: jeśli ekspertyza wykazałaby, że niezbędne jest wyburzenie budynku to taki nakaz dalibyśmy właśnie właścicielowi. Za stan budynku odpowiada jego właściciel, nie interesują nas powody złego stanu - tłumaczy Krzysztof Kociński z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. - Na nasze rozstrzygnięcia nie wpływa żadna informacja o tym, skąd wzięły się usterki. Nawet jeśli rzeczoznawca uznałby, że dom jest uszkodzony z powodu drgań od częstego ruchu ulicznego, my bylibyśmy zmuszeni "ścigać" właściciela. A dopiero on może na drodze postępowania cywilnego ubiegać się o ustalenie powodów złego stanu jego domu i żądać odszkodowań. Właściciel tylko w sądzie może dochodzić swoich praw - kończy Kociński. Piotr Paterski