Jak podkreślił Zadara, tekst Witkacego z 1923 roku to dramat o tym, "jak człowiek współczesny uwikłany jest w technologię". - Człowiek poprzez kontakt z technologią staje się innym stworzeniem. Taka treść w 1923 roku mogła wydawać się egzotyczna - a dzisiaj widzimy, jak bardzo taka analiza świata adekwatna jest do rzeczywistości - dodał reżyser. Według Michała Zadary, geniusz Witkacego polega właśnie na tym, że potrafił on "dramatyzować" problemy filozoficzne w prostych, fabularnych epizodach. - Witkacy miał wyjątkową umiejętność wpisywania treści filozoficznych w samą strukturę swoich sztuk - ocenił. - Fabuła Szalonej Lokomotywy jest bardzo prosta, to jest właściwie teatr akcji: dwóch maszynistów porywa pociąg i doprowadza do katastrofy. Poznajemy ich motywy, ich strach, ich wątpliwości, i próby uniknięcia katastrofy przez pasażerów - przypomniał Zadara. Autor obecnej adaptacji podkreślił jednocześnie, że Witkacy - w jego opinii - wciąż jest niedoceniany. - Tekst "Lokomotywy" to mistrzostwo na miarę Szekspira: można go odczytywać na wielu płaszczyznach i na wiele sposobów; jako thriller, komedię lub przypowieść filozoficzną - zaznaczył Zadara. W oryginalnym tekście Witkiewicz każe inscenizatorowi ustawić na scenie kinematograf, który wyświetla to, co postaci sztuki widzą za oknem pociągu. Postaci odwołują się do tego, co widzą za oknem, czyli do tego, co jest na filmie i muszą dostosować się do tempa kinematografu. W bydgoskiej inscenizacji odstąpiono od dokładnego odtworzenia zaleceń Witkacego, gdyż kinematograf nie funkcjonuje już jako ikona nowoczesności. Zamiast projektora reżyser umieścił na scenie miniaturową kolejkę, która przemieszczać się będzie wśród aktorów, a na ekranie wyświetlany będzie obraz z kamer umieszczonych na tym pociągu. Oryginalnym pomysłem reżysera jest także finał, który widzowie zobaczą na ekranie filmowym. Ostatnie, nocne sceny sfilmowano na jednej z bocznic bydgoskiego dworca, w stojącym tam prawdziwym wagonie. Operatorem filmu był Marcin Sienicki, autor zdjęć m.in. do filmu "Obława". - Sekwencje filmowe kręcone były z ręki, długimi ujęciami, tak by wyglądały na autentyczny dokument z miejsca zdarzeń, uchwycony przez jednego z jej uczestników. Finał zobaczymy niejako oczami bohaterów akcji - ujawnił reżyser. Michał Zadara jest reżyserem teatralnym, znanym z innowacyjnego podejścia do inscenizacji polskiej klasyki. Jego spektakle rozgrywają się w tak nietypowych miejscach jak Hotel Savoy w Łodzi czy Muzeum Powstania Warszawskiego. Studiował teatr i politykę w Swarthmore College, oceanografię w Woods Hole w USA i reżyserię w Krakowie. Był asystentem i współpracownikiem Małgorzaty Szczęśniak, Kazimierza Kutza, Jana Peszka i Armina Petrasa. Reżyserował w teatrach: Wybrzeże w Gdańsku, Starym w Krakowie, Współczesnym we Wrocławiu, Narodowym w Warszawie, Współczesnym w Szczecinie, Maxim Gorki w Berlinie, HaBima w Tel Awiwie, Schauspielhaus w Wiedniu i Capitol we Wrocławiu. Na Bydgoskiej scenie Zadara przygotował inscenizację "Wielkiego Gatsby'ego" Francisa Scotta Fizgeralda. Na scenie Teatru Polskiego pokazany został także, w ramach ubiegłorocznego Festiwalu Prapremier, spektakl "Awantura Warszawska" upamiętniający cywilne ofiary Powstania Warszawskiego, a zamówiony przez Muzeum Powstania Warszawskiego. Premiera "Szalonej lokomotywy" odbędzie się na dużej scenie Teatru Polskiego w sobotę 13 kwietnia.