Członkowie komitetu twierdzą, że każde opóźnienie budowy drugiej zapory przybliża katastrofę włocławskiego stopnia wodnego. Tama we Włocławku rzeczywiście jest w nie najlepszym stanie. Zaprojektowano ją jako część całego systemu stopni wodnych, a od ponad 30 lat stoi samotnie. - Pacjent żyje, wymaga troskliwej i kosztownej opieki, natomiast stan pacjenta jest taki, że w każdej chwili może nastąpić pogorszenie i nastąpić najgorsze - diagnozuje Leszek Bagiński, szef Zarządu Gospodarski Wodnej w Warszawie. Ratunkiem dla włocławskiej tamy miałaby być kolejna zapora w Nieszawie, tyle że jej powstanie ciągle jest tylko w sferze planów i pobożnych życzeń. Teraz prokuratura ma zbadać, na ile jest realna jest groźba katastrofy we Włocławku i kto odpowiada za to, że ciągle daleka jest wizja budowy kolejnego stopnia wodnego. Na razie trwa postępowanie wyjaśniające. Decyzję, czy w tej sprawie będzie również śledztwo, poznamy na początku maja.