Takim podejrzeniom zaprzecza jednak prezydent Konstanty Dombrowicz. A wcześniejsze chude inwestycyjnie lata (na inwestycje miasto przeznaczało zaledwie kilkadziesiąt milionów) tłumaczy problemami ze zdobyciem pieniędzy. - Procedury pozyskiwania funduszy długo trwają - wyjaśnia. Skoro są takie możliwości pozyskania pieniędzy, to czemu nie mielibyśmy brać? Bo za rok są wybory? - pyta prezydent. Oczywiście, że trzeba brać. Bo pewnie wyjdzie to miastu na dobre. Ale przeciwnik polityczny i z tego powodu jest niezadowolony. Członkowie Stowarzyszenia Nasza Bydgoszcz już wieszczą, że tak olbrzymich pieniędzy nie uda się w ciągu roku wydać. - Gdyby stał się cud i panu prezydentowi udałoby się zainwestować te 215 mln, bardzo byśmy się cieszyli - mówią oponenci. Dodajmy, że pod szyldem Nasza Bydgoszcz ukryli się czołowi działacze miejskiego klubu SLD.