- Mam satysfakcję, jako mieszkaniec Podgórza, że ta tablica powstała, chodzi bowiem o młode pokolenia, żeby wiedziały, gdzie mieszkają. To jest istota sprawy, by my już mamy swoje lata, a młodzież będzie się pytać. To jest historia naszej małej ojczyzny - Podgórza - podkreślił Jacek Kuligowski, inicjator upamiętnienia tragedii sprzed 66 lat. Pomysł mieszkańca lewobrzeżnego Torunia poparła grupa starszych mieszkańców Podgórza. Tablicę pamiątkową, którą oficjalnie odsłonięto w poniedziałek, sfinansowały władze miasta. W uroczystości m.in. wzięły udział osoby, które pamiętają jeszcze wydarzenia z 1945 roku, choć miały wówczas często tylko po kilka lat. Tragedia, do której doszło kilkanaście godzin przed końcem długiej okupacji, stała się dla nich często najważniejszym wspomnieniem z dzieciństwa. Wspominano ofiary wybuchu, często członków rodzin lub znajomych z sąsiedztwa. W historii eksplozji, która nastąpiła 24 stycznia 1945 roku, pewne jest tylko to, że wybuchły dwa towarowe wagony kolejowe, wypełnione trotylem. Zostały sprowadzone do Torunia przez Niemców i ustawione na bocznicy w pobliżu miejscowego browaru. Według niektórych relacji, Niemcy polecili przetoczyć wagony do parowozowni, by wysadzić ją w powietrze. Polscy kolejarze podobno pokrzyżowali te zamiary, odstawiając je na tor odległy od zabudowań kolejowych, ale niestety położony w pobliżu dzielnicy mieszkaniowej. Inni świadkowie zapewniają, że celem Niemców, którzy prowadzili w tych dniach już bezpośrednie walki z nacierającą na Podgórz armią radziecką, było właśnie wysadzenie w powietrze jak największej części miasta, które mieli wkrótce opuścić. Potężna eksplozja zniszczyła całkowicie browar, magistrat Podgórza (z czasów, gdy stanowił odrębne miasto), kino, pocztę i domy mieszkalne. Według danych zebranych już po zakończeniu działań wojennych, na Podgórzu zostało wówczas zniszczonych lub poważnie uszkodzonych 240 budynków. Podmuch dotarł nawet do dzielnic Torunia położonych po drugiej stronie Wisły, wybijając szyby w wielu domach.