W nocy z soboty na niedzielę 14 lipca w Gałęzewie doszło do katastrofy budowlanej. Nad jednym z dobudowanych do domu mieszkalnego pomieszczeń zawalił się zbudowany w początku lat osiemdziesiątych strop, który jednocześnie stanowił płaski dach budynku. W pomieszczeniu spał 71-letni mieszkaniec Gałęzewa Edward Dorabiała. Strop zawalił się nad częścią jego mieszkania, w której mieścił się pokój. - Spałem przy samej ścianie i to mnie uratowało. Strop zaparł się nade mną na ścianie, mnie samego przydusił częściowo, nogę wdusił mi w tapczan i zranił twarz - w szpitalu założyli mi siedemnaście szwów - opowiada Edward Dorabiała, który na ciele ma wiele otarć i ran, jednak nie doszło do złamań kości. Sam mówi, że jest obolały, potłuczony, pokaleczony, ale najważniejsze, że żyje: - Kuleję, ale chodzę. W szpitalu siostry mówiły, że wszystko się wygoi - mówi, dziękując Bogu za taki finał nocnej katastrofy. Huk spadającego stropu usłyszał mieszkający po drugiej stronie domu siostrzeniec pana Edwarda. - Kiedy dobiegłem, okazało się, że zawalił się strop. Wybiłem szybę w oknie, bo do pokoju nie szło wejść, wuja wołał o pomoc, więc w pierwszej kolejności dzwoniłem po pogotowie - opowiada siostrzeniec. Przyduszony stropem mieszkaniec Gałęzewa obawiał się najgorszego i chwilami brakowało mu powietrza, bo w pomieszczeniu pełno było kurzu. Na miejsce przyjechała karetka, trzy jednostki straży pożarnej, w tym dwie z Rogowa i jedna z PSP ze Żnina. Strażacy odciągnęli zarwany strop, by spod niego można było wydostać poszkodowanego. Strażacy na miejsce przybyli po 15 minutach, akcja ratownicza trwała pół godziny. Strażacy starali się w bezpieczny dla poszkodowanego sposób usunąć strop.Pan Edward opowiada, że były to chyba najdłuższe trzy kwadranse w jego życiu. Uwolniony spod gruzu przewieziony został do szpitala w Bydgoszczy, gdzie poddany został tomografii komputerowej całego ciała w celu ustalenia obrażeń. Przyczyny W niedzielę do Gałęzewa przybyli Jan Juszczak z rogowskiego Urzędu oraz Andrzej Zaroda z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego, którzy uznali to zdarzenie za katastrofę budowlaną. Przybyli też inni pracownicy magistratu z wójtem Józefem Sosnowskim na czele i przedstawiciele Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. Zgodnie z przepisami prawa budowlanego przeprowadzone zostało postępowanie. - Powołano komisję w celu zbadania przyczyn i okoliczności zawalenia się stropu i uznano, że konstrukcja stropu była - delikatnie mówiąc - słaba, zbudowana niewłaściwie, bez właściwej wiedzy budowlanej - mówi powiatowy inspektor nadzoru budowlanego Zbigniew Napierała. Właściciel budynku otrzymał decyzję nakazującą uporządkowanie terenu katastrofy. Zapadła również decyzja o udzieleniu pomocy poszkodowanemu w katastrofie: Urząd Gminy za pośrednictwem środków z GOPS sfinansował przykrycie dobudówki konstrukcją drewnianą, pokrytą papą. - Teraz pozostaje nam tylko ocieplić ten drewniany, lekki dach wełną mineralną od spodu i wykonać podbitkę - mówi poszkodowany, który może już spać spokojnie. Edward Dorabiała wskazuje na krzyż po drugiej stronie drogi - krzyż, o który dbał latami i zapewnia, że to dzięki opatrzności boskiej przeżył to zdarzenie. Dziękuje Bogu, strażakom i ratownikom medycznym, że żyje. Jest wdzięczny wszystkim, którzy udzielili mu pomocy - wójtowi, urzędnikom gminy i starostwa, opiece społecznej oraz Markowi Styperkowi za szybkie pokrycie dachu. Sylwia Wysocka