Strażnicy tłumaczyli, że użyli siły, ponieważ - ich zdaniem - istniało ryzyko, że mężczyzna chce odjechać samochodem pod wpływem alkoholu. Wybili więc szybę w aucie i wyciągnęli z niego kierowcę. Jeden ze strażników wykręcił mu rękę tak mocno, że podczas zapinania kajdanek mężczyźnie pękła kość ramieniowa. Później okazało się, że strażnicy się pomylili, bo mężczyzna nie miał żadnego związku z incydentem na starówce. Sprawa trafiła do sądu, ale najpierw strażnicy miejscy oskarżyli Sławomira O. o prowadzenie auta pod wpływem alkoholu. - Czekałem w samochodzie na nocny autobus powrotny do domu - bronił się wtedy mężczyzna. Ostatecznie sąd go uniewinnił. W 2008 roku mężczyzna skierował sprawę do sądu przeciwko strażnikom oskarżając ich o przekroczenie uprawnień. Tym razem proces toczył się już o odszkodowanie. Sąd przyznał rację Sławomirowi O. nakazując strażnikom wypłacenie 23 tys. złotych zadośćuczynienia wraz z odsetkami, które narosły przez dwa lata. Tomasz Fenske