Komisja sędziowska z KP PSP była za powtórzeniem biegu. Wszystkie jednostki chciały, by ukarać OSP Padniewo 5 pkt karnymi. Ryszard Strzelecki zapowiedział, że nigdy już zawodów nie będzie sędziować komisja z PSP. Sam zapowiedział rezygnację z prezesowania zarządowi gminnemu OSP. Zarząd Miejsko-Gminny Ochotniczych Straży Pożarnych zorganizował w sobotę 21 czerwca na stadionie Pogoni w Mogilnie gminne zawody OSP o puchar burmistrza Mogilna. Około 1000 na mogileńskim stadionie zebrały się drużyny OSP z całej gminy gotowe do rywalizacji. Krótko po 1000 wystartowały w pierwszej konkurencji, czyli sztafecie z przeszkodami. Nic nie zapowiadało skandalu, do jakiego doszło po starcie kolejnej drużyny, jaką było OSP Padniewo. Otóż biegnący w sztafecie zawodnik tej drużyny spadł z równoważni. BEZ KARY I tutaj rozpętało się piekło. Według jednych upadek nastąpił na równoważni przed linią końcową, za co zgodnie z regulaminem drużynie groziłaby 5. punktowa kara. Komisja sędziowska (powołana została z KP PSP Mogilno, na czele z Krzysztofem Grzelakiem) stwierdziła, że nie ma podstaw do ukarania drużyny. Według świadków zdarzenia ślady po upadku zostały zatarte i przesunięte za równoważnię. Zaistniała sytuacja doprowadziła do niesamowitego sporu i kłótni między drużynami a komisją sędziowską. Wszystkie drużyny zgodnie zaprotestowały przeciwko takiej decyzji. Ponieważ komisja sędziowska oraz jej przeciwnicy byli nieugięci, drużyny postanowiły opuścić stadion bez kontynuowania zawodów. Organizatorzy próbowali wypracować jakiś kompromis, jednak nie udało się. Wezwano do negocjacji burmistrza Leszka Duszyńskiego, ale i jego próby załagodzenia sytuacji nie przyniosły rezultatu. Mówił: - Druhowie, przecież to tylko zabawa. Bezskutecznie. Ożywione dyskusje trwały około godziny. Prezes zarządu Ryszard Strzelecki kilkakrotnie powtarzał: - Proszę o pozostanie jednostek na płycie boiska. Rzeczywiście zrobiła się sytuacja nie do przyjęcia. Możemy ustalić taki punkt, na podstawie którego mamy taką decyzję podjąć. Musimy dzisiaj wypracować koncepcję, aby kontynuować zawody. Osiem jednostek przeciwko jednej, to jest protest wszystkich strażaków. Ja myślę, że nie można napisać w protokole, że protest nie został przyjęty, czy też nie został złożony. Strażacy z Padniewa powiedzieli, że oni mogliby się sami do tego przyznać, ale to jest wina sędziego. Prezes Zarządu Ryszard Strzelecki kontynuował: - Słuchajcie, my jesteśmy tutaj po to, żeby się zaprezentować przed społeczeństwem i tylko po to. Jest jeszcze jedna bardzo ważna sprawa. Otóż zawody sportowo-pożarnicze w Mogilnie zostały zorganizowane przy okazji obchodów 610-lecia powstania miasta. Dlatego druhowie zróbmy tak, żeby pokazać się z jak najlepszej strony. Propozycja Zarządu Miejsko-Gminnego również w mojej osobie jako szefa jest taka, aby nałożyć 5 punktw karnych na drużynę OSP z Padniewa oraz wykluczenie sędziego liniowego z sędziowania zawodów. Po jego słowach nastąpiły gromkie brawa dochodzące z jednostek, które nie zgadzały się z werdyktem sędziów. Na gorączkową sytuację na stadionie zareagował przewodniczący komisji Krzysztof Grzelak, który powiedział: - Nie ma podstawy do ukarania drużyny. Regulamin ma ściśle określoną punktację i jest podstawą do prowadzenia tego typu zawodów. Kompromisem w tego typu zawodach jest powtórzenie jeszcze raz biegu, było to zaproponowane, ale pozostałe drużyny nie chciały słyszeć o takim rozwiązaniu, wręcz wymuszały na komisji nałożenie punktów karnych. W takiej sytuacji możemy tutaj siedzieć do rana. Krzysztof Grzelak mówił, kierując te słowa do organizatorów, czyli Krzysztofa Grzelaka: - To oni są tutaj organizatorami i oni poprosili nas o ustawienie komisji. Zgodnie z poleceniem komendanta lista została zapełniona. Nikt tutaj nie jest członkiem OSP. Pan Jan Lewandowski, który nas reprezentuje, jest mieszkańcem Ostrowa i pracuje w komendzie, tak że żadnych osobistych sentymentów do Padniewa nie ma. Arbitrem jest też pan Maruszak pracujący w komendzie Strzelno i regulamin ma w jednym paluszku. Nie wierzę w to, że on źle ocenił pracę na tym stanowisku. Jest, proszę pana, strefa równoważni. Jak się kończy linia i upadek nastąpi tuż za linią, nie ma punktów karnych. Wyraźnie mówi to regulamin. Pokazywałem to kilka razy, ale dla nich upadek to jest upadek na każdej długości i nie docierają do nich żadne argumenty. Nie ma podstawy do ukarania, bo upadek zdarzył się za linią. Spór trwał jednak dalej i żadna ze stron nie chciała ustąpić. Prezes zarządu OSP Ryszard Strzelecki powiedział wówczas: - Muszę podjąć bardzo ważną decyzję. I informuję wszystkich tu obecnych, że nigdy już nie powołam komisji sędziowskiej składającej się z PSP w Mogilnie. Bardzo serdecznie przepraszam całe społeczeństwo miasta i gminy Mogilno, że przyszło na zawody nie oglądając zawodów. Proszę o pozostanie przy obiekcie i skorzystanie z pysznej grochówki strażackiej przygotowanej specjalnie na te zawody. Jednocześnie poprosił chętne drużyny o zaprezentowanie swoich umiejętności na płycie boiska po za konkurencjami. - Proszę zróbmy to dla tego społeczeństwa i tych dzieci, które tutaj przyszły - mówił Strzelecki. Jan Lewandowski z Ostrowa, sędzia strefowy na pytanie naszego reportera, że posądzają go o zatarcie śladów, powiedział: - To nie były zatarte ślady, ponieważ ja pokazywałem Padniewu tę jednostkę, która biegła i pokazywałem, w którym miejscu się to stało. Była też wizytacja sędziego głównego, był też pan Maciej Gajewicz z OSP Goryszewo, z którymi obejrzeliśmy ślady. Stwierdziliśmy jednoznacznie, że znajdują się one za końcem równoważni. Jeżeli zawodnik spadnie za końcem równoważni w myśl regulaminu nie ma za to punktów karnych, a że on się oparł plecami i jednocześnie spadł za końcem równoważni, to nie otrzymuje punktów karnych. Żadne ślady nie były zacierane. Tak jest w regulaminie i taką decyzję podjąłem. Jestem przekonany, że była ona słuszna. Zawodnicy z ośmiu drużyn chcieli wywrzeć presję na komisji sędziowskiej o nałożenie punktów karnych, nie dopuszczali nawet do siebie myśli, że można iść na kompromis. Jeżeli osiem jednostek twierdzi, że był błąd, to powinni biec jeszcze raz, a wygrywa zawsze ten najlepszy. Przecież drużyna OSP Padniewo mogła wystartować jeszcze raz w drugim biegu. Dlaczego komisja sędziowska miała przyznać się do błędu, skoro go nie popełniła. Ale te drużyny założyły, że my źle sędziujemy. Obiektywnym kompromisem było powtórzenie biegu, wówczas ani zawodnicy, ani sędziowie nic nie tracą. I była szansa, aby wszelkie wątpliwości rozwiać. Szeregu podobnych konkurencjach sportowych podobne praktyki się stosuje i honoruje. Nagle na zawodach gminnych w Mogilnie nie można tego zastosować, bo brak znajomości regulaminu niestety powoduje takie nieporozumienia. Po trwających negocjacjach mimo usilnych prób nie doszło jednak do kompromisu, po czym jednostki odjechały ze stadionu. Oddziały, które pozostały zaprezentowały swoje umiejętności publiczności, która z zaciekawieniem przyglądała się zaistniałej sytuacji. Były to drużyny z Niestronna, Gębic, Kwieciszewa oraz kobieca i męska z Padniewa. Burmistrz Duszyński po wręczeniu pucharu drużynie kobiecej z Padniewa powiedział: - Życie różne płata figle i nie należy się tym zbytnio przejmować, trzeba iść do przodu. Myślę, że w przyszłym roku taki turniej znowu zorganizujemy i wszyscy będziemy mieli wspaniałą zabawę. W związku z zaistniałą sytuacją prezes Zarządu OSP Ryszard Strzelecki zapowiedział, że podczas najbliższego zebrania zarządu poda się do dymisji. Autor: Paweł Lachowicz